BiznesCIOPolecane tematy

Jak ważne są cyfrowe umiejętności liderów

Rozmowa z Magdaleną Dziewguć, szefową działu Google for Work na Polskę, Czechy i Słowację, dyrektor programową Fundacji FSCD, która zorganizowała program Digital University przygotowujący liderów firm i instytucji do przeprowadzenia cyfrowej transformacji w swoich organizacjach. Magazyn ITwiz był ich patronem medialnym.

Jak ważne są cyfrowe umiejętności liderów

Czy w pierwszej edycji udało się zrealizować założone cele Digital University?

Przyświecało nam motto jak największego zróżnicowania, zarówno po stronie tych, którzy przyszli, jak i wykładowców. I to się z pewnością udało. Ci pierwsi mieli możliwość spotkania ludzi spoza swojego środowiska. Ponad połowa uczestników to były osoby z firm, ale byli też przedstawiciele administracji, uczelni, start-up’ów i organizacji pozarządowych. Byli to zarówno pracownicy niższego szczebla, jak i top managerowie. Dzięki temu mogli oni poznawać swoje opinie, jak również uczyć się od siebie. Jedną z idei Digital University było bowiem korzystanie z doświadczeń innych. Bolączką polskiego systemu edukacji jest bowiem to, że nastawiony jest on bardziej na uczenie się od wykładowcy, a mniej od siebie. Nasz projekt pozwalał na to, aby spotkać innych ludzi, by przedyskutować swoje idee.

Fakt, że mieliśmy bardzo szeroki zestaw wykładowców, istotnie wpłynął na zaangażowanie uczestników w chęć poszerzania wiedzy. Byli to nie tylko akademicy, ale przed wszystkim praktycy, w swojej codziennej pracy zajmujący się nowymi technologiami. Dlaczego to ważne?  Zwykle, gdy profesor po raz kolejny wygłasza ten sam wykład, niekoniecznie tak samo mocno jak osoba, która przychodzi pierwszy raz na SGH – myśli o odbiorcy po drugiej stronie. Nasz wykładowca na co dzień jest dyrektorem lub super ekspertem, ale sam fakt, że przychodzi na uczelnię motywuje go.  Dlatego zaangażowanie w przygotowanie wykładu i interakcję z uczestnikami naszych wykładowców jest na zupełnie innym poziomie. To budowało atmosferę tych zajęć. Wykładowcy starali się opowiadać językiem korzyści, tworzyć swego rodzaju historię. Tym bardziej, że wszyscy mieli świadomość, iż projekt ten to społeczna, otwarta edukacja. Nikt nie siedzi tu, bo musi.

Osoby, które były na większości sesji i znalazły czas, zaangażowały się w naukę, to gotowi liderzy transformacji cyfrowej w swoich firmach. Rozumieją bowiem ten aspekt całościowo. Wiedzą, czego oczekuje konsument, jakie są trendy związane z rozwiązaniami mobilnymi, jakie występują ryzyka związane z bezpieczeństwem IT, jak istotne są dane i treści wideo, rozumieją koncepcję integracji w marketingu… Naprawdę widać to, jak zmienił się sposób w jaki absolwenci widzą dzisiaj swoje organizacje.

Na naszych wykładach trzeba było opowiedzieć o swojej misji, celach, o tym jak widzi się strategię swojej organizacji, ale też branży i graczach działających na tym rynku i spodziewanych zmianach w najbliższych latach. To musiało być autentyczne, wiarygodne, interesujące dla wszystkich.

Wykłady mieli też przedstawiciele dużych firm IT…

Udało nam się zbudować współpracę ponad podziałami. Projekt połączył bowiem firmy na co dzień ze sobą konkurujące – Google, Microsoft, Cisco, IBM, SAP… Wszystkie spotkały się w jednym projekcie. Nie było istotne to, że zwykle działają na tym samym rynku. Ważne, że spotkały się w projekcie edukacyjnym, uczącym nowych technologii. Każda z nich uważała bowiem, że jest to duża szansa dla polskich firm, którą bardzo słabo wykorzystują. Żadna nie realizowała przy okazji projektu komercyjnego, tylko skoncentrowała się na edukacji. To bardzo ważne, bo nasi partnerzy tworzą wizję rozwoju IT w przyszłości, codziennie pracują z najnowszymi rozwiązaniami, a często sami je tworzą. To niezwykle istotne, by dzielić się tą wiedzą z osobami, które w swojej codziennej pracy korzystają, lub wkrótce będą korzystały z tych rozwiązań.

Czy udało się – jak było w założeniach – wyedukować osoby z tzw. biznesu w zakresie zrozumienia nowych technologii?

Osoby, które były na większości sesji i znalazły czas, zaangażowały się w naukę, to gotowi liderzy transformacji cyfrowej w swoich firmach. Rozumieją bowiem ten aspekt całościowo.  Wiedzą, czego dziś wymaga konsument, jakie są trendy związane z rozwiązaniami mobilnymi, jakie występują ryzyka związane z bezpieczeństwem IT, jak istotne są dane i treści wideo, rozumieją koncepcję integracji w marketingu… Naprawdę widać to, jak zmienił się sposób, w jaki absolwenci widzą dzisiaj swoje organizacje.

Jest kilka firm, które się w nasz projekt bardzo poważnie zaangażowały, łącznie z dużymi bankami, czy firmami energetycznymi. Niektóre firmy na każdy zjazd wysyłały po kilka osób. Ich zdaniem praktycznie nie ma alternatywnej oferty w Polsce. Gdyby chciały wysłać na podobne szkolenie kolejną grupę pracowników, to musiałyby szukać tego typu programu edukacyjnego w Wielkiej Brytanii lub Stanach Zjednoczonych. Większość studentów Digital University uważała, że zdobytą wiedzę wykorzysta w pracy.

Jakie były najciekawsze wykłady podczas wszystkich sesji?

Zaczęliśmy od profesorów Harvardu i SGH, zakładając, że jest to swego rodzaju wiedza akademicka, która ma ugruntowaną jakość. Spostrzegliśmy jednak, że dla odbiorców dużo bardziej wartościowa jest wiedza – jak ją nazwaliśmy – niesformalizowana, dziejąca się na krawędzi zmiany. Są to projekty, które robią choćby takie firmy Dentsu czy 180Heartbeats. Wynikają ze zderzenia możliwości technologicznych i potrzeb konsumenta. Pojawiają się więc na rynku podmioty, które sprytnie je łączą. Tymczasem firmy tego typu nie są jeszcze w żaden sposób opisane, opisane badaniami akademickimi. Zapotrzebowanie na taką wiedzę było największe. Te wykłady także cieszyły się ogromnym zainteresowaniem.

Czy będzie druga edycja Digital University?

Myślimy o tym, jaki miałaby mieć kształt. Chcemy, aby była to już wersja zaawansowana. Obecną wersję podstawową chcemy oddać uczelniom. Od początku założyliśmy, że jest to program eksperymentalny, którego celem było stworzenie formuły studiów podyplomowych. Mamy nadzieję, że uczelnie zdecydują się uruchomić taki kierunek, a samo Digital University pozostanie projektem badawczym w Katedrze Teorii Zarządzania SGH,  kierowanej przez prof. Piotra Płoszajskiego. To tam zajmiemy się opracowywaniem drugiego poziomu studiów Digital University, dogłębnego zbadania obszarów, w których występuje nieopisana jeszcze wiedza na temat projektów dziejących się na krawędzi zmiany.

Fundacja FSCD Polska zajmować się będzie zaś obszarem poszukiwania i identyfikacji ciekawych treści. Chcemy najbardziej trafnie przewidzieć, jakiej wiedzy będą potrzebowali przedsiębiorcy i liderzy organizacji w najbliższych latach. Podejmujemy decyzje identyfikując zmiany modeli biznesowych wynikające z postępu technologicznego. Dziś w technologiach  to wiele procesów – zjawisko określane jako digital disruption – które wpływają na biznes. Chcemy dostarczyć tę wiedzę wcześniej, aby obecni liderzy byli przygotowani na zmiany, dostosowali się do nich na czas. Tymczasem nie ma na razie na uczelniach trendu przewidywania popytu na wiedzę. To właśnie rola Fundacji FSCD. Natomiast uczelnie mogłyby zająć się masową edukacją w tym zakresie. Kształcenie akademickie to nie jest nasza podstawowa kompetencja – raczej staramy się uchwycić najważniejsze trendy i wskazać je uczelniom, by te je opisały, zbadały i wprowadziły do swoich programów.

Czy już są uczelnie, które wyraziły chęć stworzenia takich studiów podyplomowych?

Wstępnie rozmawiamy z dwoma uczelniami i kiedy tylko dopniemy szczegóły, będziemy o tym informować.

W czasie trwania Digital University pojawił się także dodatkowy projekt – DigiKids…

Rodzice przychodzili na nasze zajęcia w piątek i sobotę, na niedzielę stworzyliśmy więc sesje dla ich dzieci. Mieliśmy 3-4 razy więcej zgłoszeń, niż miejsc. Program DigiKids to naukowa zabawa w poznawanie nowych technologii. Przeznaczony jest dla wszystkich dzieci od 6-12 lat. Spotkania mają charakter warsztatów. Mamy nadzieję rozbudzić w dzieciach naukową pasję poprzez pokazanie, że technologia to przygoda, która może trwać przez całe życie.

To, co mnie jednak w przypadku DigiKids zaniepokoiło to fakt, że rodzice sami znajdowali wymówki, aby nie uczestniczyć w naszych sesjach, a jednocześnie bez problemu przywozili dzieci w niedzielę na 9 rano na zajęcia. Uważają, że sami już uczyć się nie muszą, ale dziecko powinno iść na DigiKids. A przecież najlepiej dawać dobry przykład – najmłodsi chętniej zaangażują w edukację, jeśli rodzice pokażą, że sami nadal się uczą i zaszczepią tę chęć u swoich dzieci. Mam nadzieję, że tak będzie, bo DigiKids to bardzo ciekawy projekt, który chcemy dalej rozwijać.

Digital University w liczbach:

10 dni wykładów, w ciągu 5 zjazdów.

26 partnerów Digital University, w tym magazyn ITwiz jako partner medialny.

54 prelegentów z Polski i zagranicy, w tym dwóch profesorów Harvard Business School.

227 osób uczestniczyło średnio w każdym z pięciu zjazdów.

1136 osób łącznie uczestniczyło w wykładach na Digital University, z czego 57,4% stanowili mężczyźni, a 42,6% kobiety.

Tagi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *