InfrastrukturaSztuczna inteligencjaRynek
Bańka wokół AI: miliardy bez przychodów i marże na granicy opłacalności
38 miliardów dolarów dla Oracle, 20 miliardów wyceny dla startupu bez jednego kontraktu – rynek infrastruktury AI rozgrzewa się do czerwoności. Inwestorzy liczą na złotą erę danych i mocy obliczeniowej, ale rzeczywistość jest dużo bardziej złożona: marże spadają, a większość projektów wdrożeniowych kończy się fiaskiem.

Kiedy Oracle ogłosił współpracę z OpenAI, a Larry Ellison na chwilę stał się najbogatszym człowiekiem na świecie, wydawało się, że centra danych to inwestycyjny święty Graal. Jednak, jak podaje Bloomberg, marża na wynajmowaniu procesorów Nvidii sięga zaledwie 14%, wobec 67% w typowych usługach Oracle.
„To klasyczny przypadek FOMO na sterydach. Inwestorzy desperacko szukają ekspozycji na AI, kupując akcje firm, które nie mają ani produktu, ani kontraktów” – twierdzi Radosław Jodko, ekspert ds. inwestycji RRJ Group.
Przykładem tej gorączki jest Fermi America – firma bez przychodów i z prezesem, który wcześniej doprowadził spółkę do bankructwa. Mimo to jej wycena sięgnęła 20 miliardów dolarów, a akcje po debiucie wzrosły o 50%.
„Można by powiedzieć, że to dość wyjątkowa bańka, nawet jak na ten sektor. Mamy do czynienia z rynkiem powiązań, gdzie Nvidia inwestuje w OpenAI, Oracle kupuje chipy Nvidii, a CoreWeave wynajmuje je OpenAI. Wystarczy, że jeden element zawiedzie, a cały układ może runąć jak domek z kart” – ostrzega Radosław Jodko.
Matematyka, która się nie spina
Według McKinsey, do 2030 roku inwestycje w centra danych AI pochłoną 5,2 biliona dolarów. Tymczasem Bain & Co wylicza, że aby się zwróciły, infrastruktura musiałaby generować 2 biliony dolarów przychodów rocznie – podczas gdy maksymalny realistyczny poziom to 1,2 biliona.
„To czysta matematyka, która się nie spina. OpenAI zarabia ok. miliarda dolarów miesięcznie – kroplę w morzu potrzeb inwestycyjnych. A według MIT aż 95 proc. projektów AI w firmach kończy się na etapie pilotażu” – dodaje Jodko.
Mimo to eksperci przyznają, że po każdej bańce pozostaje trwała infrastruktura napędzająca kolejną falę wzrostu. Centra danych budowane dziś, nawet jeśli początkowo nierentowne, mogą stać się fundamentem gospodarki cyfrowej lat 30. XXI wieku, podobnie jak światłowody z bańki dot-com stały się podstawą dzisiejszego internetu.
Do problemów dochodzi jeszcze energia. W USA ceny prądu wzrosły w pięć lat ponad trzykrotnie, głównie z powodu rosnącego zapotrzebowania ze strony centrów danych. Sam Altman z OpenAI przewiduje, że do 2033 roku jego firma będzie potrzebować 250 GW mocy obliczeniowej – jedną trzecią obecnego szczytowego zapotrzebowania całych Stanów Zjednoczonych.
Jak inwestować?
„Jeśli już musisz mieć ekspozycję na ten sektor, wybieraj obligacje, nie akcje” – tak radzi Stephanie Aliaga, strateg rynkowa JP Morgan. Dług jest mniej ryzykowny, choć przy obecnych wycenach i tak wymaga ostrożności. Ale można też pójść krok dalej i trzymać się zasady: maksymalnie 5% portfela w spółkach AI i data center, i to wyłącznie w największych graczach: Amazon, Amazon, Microsoft, Google. „Startupy typu Fermi America to czysta spekulacja, nie inwestycja” – podkreśla Radosław Jodko.
Eksperci spodziewają się, że po korekcie rynek brutalnie się skonsoliduje. Z setek dzisiejszych start-upów AI przetrwa zaledwie kilku graczy.
„Jeff Bezos ma rację, mówiąc o bańce AI. Firmy bez produktów dostają miliardy, a inwestorzy gubią zdolność odróżniania dobrych pomysłów od złych. To nie pęknie jutro, ale każdy kwartał bez realnych przychodów zwiększa presję. Kiedy rynek powie „sprawdzam”, wielu inwestorów może się boleśnie zdziwić” – podsumowuje Radosław Jodko.







