BiznesRozwiązaniaAplikacjePREZENTACJA PARTNERA

Dzięki low code współpraca biznesu i IT jest „n” razy łatwiejsza

Executive ViewPoint

Z Arturem Bułą, CEO BiModal Solutions, rozmawiamy o powodach popularności platform low code; czym de facto jest low code; sposobie budowy – dzięki tym platformom – aplikacji; konkretnych przykładach wykorzystania low code; ROI z tego typu projektów; nowej jakości w procesie tworzenia aplikacji; micie Citizen Developerów i prawdziwej przewadze low code.

Dzięki low code współpraca biznesu i IT jest „n” razy łatwiejsza

Dlaczego tak nagle na rynku zrobiło się tak głośno o low code?

Po pierwsze, ludzie zobaczyli wreszcie w narzędziach informatycznych nie tylko szansę na  poprawienie efektywności, ale opcję wejścia na następny poziom konkurencyjności lub transformacji biznesu. Po drugie, uświadomili sobie, że prawdziwej transformacji nie dokonamy za pomocą sztywnych, „pasujących do wszystkich” i trudnych w modyfikacji tankowców, takich jak choćby systemy ERP. Oczywiście te systemy są ciągle potrzebne, ale nadzieja, że pomogą nam z firmy zrobić dynamiczne przedsiębiorstwo to mit. One zabetonują i ustabilizują, co potrzeba. I tu tak naprawdę kończy się ich rola. Po trzecie, stale brakuje specjalistów IT.

W polskiej branży IT i środowisku specjalistów panuje opinia, że wprowadzenie platformy low code powoduje chaos i wiele trudności. Z czego to wynika?

Nie lubimy zmian, boimy się stracić kontrolę i tego, że połowa naszego działu IT przestanie być potrzebna. I trudno się temu dziwić. Istnieje bowiem niebezpieczeństwo, że nagle w organizacji powstanie 1000 różnych aplikacji, które w ten czy inny sposób będą współdziałały z istniejącymi systemami. Jeszcze gorzej, mogą pobrać jakieś wrażliwe dane i wysłać „nie wiadomo gdzie”. Podobnie, jak teraz robią to Excele masowo upychane w e-mail. Ponadto wybór odpowiedniego rozwiązania low code nie jest łatwy. Na rynku jest ok. 200 dostawców tych platform i setki takich, które używają tylko takiego określenia w materiałach marketingowych. Nawet do najbardziej tradycyjnych systemów – jeśli tylko można zmienić ich zachowanie za pomocą ustawienia wartości zmiennej w tabelce, nie trzeba więc programować – dokleja się określenie low code. Jeżeli chcemy faktycznie wykorzystać  prawdziwe możliwości płynące z zastosowania rozwiązań low code, to nie wystarczy.

Co zatem stoi za definicją low code?

Low code to nie jest jeden konkretny system, jedno narzędzie. Jest to metoda, która zamienia tworzenie oprogramowania z pisania linijek kodu na tworzenie rozwiązań za pomocą interfejsu graficznego. Prościej mówiąc, oprogramowanie się rysuje, a nie pisze. Odbywa się to w konkretnym narzędziu, w platformie. Ja jednak wolę określenie, które w odpowiedni sposób interpretuje to, co narysowaliśmy i generuje aplikację.

Ale co i jak rysujemy?

W większości platform jest to przede wszystkim interfejs użytkownika. Jest on w formie tabeli arkusza kalkulacyjnego, formularza czy ekranów aplikacji. Do tego dochodzi możliwość rysowania procesów, „przepływów pracy” (workflow), czy też sposobu zachowania się aplikacji. Do ekranów przecież musi powstać logika, czasem biznesowa, czasem techniczna.

Na koniec pozostaje kwestia danych – skąd pochodzą, gdzie trafią? W typowym rozwiązaniu, które powstało na platformie low code, musimy mieć możliwość połączenia go z istniejącymi systemami (zbudowania integracji) oraz możliwość przechowywania danych. Często też wymaganiem jest praca z danymi offline, np. w przypadku wszelkiego rodzaju rozwiązań mobilnych. Taką warstwę również powinniśmy móc narysować.

Rysowanie tych warstw i elementów aplikacji często jest ze sobą połączone. Diagramy tworzą się automatycznie. Rysujemy ekran, dodajemy diagram integracji i otrzymujemy aplikację mobilną podłączoną do naszego ERP. Polecam jednak przestudiowanie i dokładne zrozumienie, czy platforma, którą rozważamy kupić, na pewno pozwala na wizualne tworzenie tych warstw.

I w ten sposób możemy stworzyć nawet najbardziej rozbudowane rozwiązania?

Możemy, ale nie będzie to łatwe. Proste rozwiązania – formularze z workflow, w miarę nieskomplikowane aplikacje mobilne realizujące podstawowe zadania – zbudować może właściwie każdy. Rysujemy i gotowe.

Środowisko procesów i danych w typowej firmie jest jednak bardziej złożone. Typowa aplikacja biznesowa wymaga rozbudowanego modelu danych, wielu integracji, paru ekranów użytkownika, często działających zarówno na komputerze, jak i urządzeniach mobilnych.

I co wtedy?

Nadal programujemy w Low Code Enterprise Apps. Ważne jednak, żeby miała opcję przejścia na klasyczny „code”, kiedy zaistnieje właśnie taka, jak opisana wyżej potrzeba.

Odpowiedzią na wiele wymagań biznesowych – szczególnie tych, które mogą odbiegać od tak zwanych Best Practice – niekoniecznie jest zakup następnego systemu „z pudełka” lub upgrade tego, który już mamy. Jeśli chcemy uzupełnić braki w istniejących systemach, zmienić interfejs użytkownikom, zoptymalizować ich pracę, warto rozważyć low code.

Załóżmy, że jestem przedstawicielem firmy produkcyjnej, która chce transformować krytyczne  procesy – produkcję, jakość i łańcuch dostaw. Czy powinienem zastanawiać się nad platformą low code?

Oczywiście. Odpowiedzią na wiele wymagań biznesowych – szczególnie tych, które mogą odbiegać od tak zwanych Best Practice – niekoniecznie jest zakup następnego systemu „z pudełka” lub upgrade tego, który już mamy. Jeśli chcemy uzupełnić braki w istniejących systemach, zmienić interfejs użytkownikom, zoptymalizować ich pracę, poeksperymentować i stworzyć unikalne rozwiązanie wspierające procesy, to warto rozważyć low code.

Na świecie znanych jest wiele przykładów, gdzie platforma low code posłużyła do stworzenia rozwiązania dla produkcji, włącznie z aplikacjami na panele produkcyjne połączone z maszynami, przygotowaniem unikalnego WMS, portalu dla dostawców i z rozwiązaniem dla mobilnego serwisu. Bardzo często klienci, podwykonawcy, dostawcy wprowadzani są do takiego rozwiązania jako aktywni uczestnicy, co automatycznie generuje gigantyczny zwrot z inwestycji i wprowadza nową jakość w relacji z firmą.

Aby jednak tak było, trzeba umiejętnie dokonać wyboru platformy, na której chcemy zrealizować jak najwięcej naszych pomysłów. Zawsze mówię – pewnie da się napisać system kontroli jakości za pomocą formularzy, które przechowywane są jako listy SharePoint lub wpisy do prostej tabeli – ale po co?

200 dostawców platform low code i setki takich, które używają tylko takiego określenia w materiałach marketingowych, dostępnych jest na rynku. Nawet do najbardziej tradycyjnych systemów – jeśli tylko można zmienić ich zachowanie za pomocą ustawienia wartości zmiennej w tabelce, nie trzeba więc programować – dokleja się określenie low code.

Czy zakup platformy low code to pewien zwrot w strategii IT i sposobie dostarczania rozwiązań?

Producenci platform wychodzą biznesowi naprzeciw, oferują darmowe wersje, aby można było platformę wypróbować w środowisku testowym, później przenieść szybko na produkcyjne i działać. Jeśli się nie spodoba, subskrypcję można przerwać, ale uwaga – współczynnik odnowienia subskrypcji platform low code przekracza 99%. To chyba najlepszy wskaźnik zadowolenia. Da się zrobić rozwiązania dobrze i szybko!

I tanio?

Czekałem na to pytanie. Platformy low code, chyba jak każde rozwiązanie IT, muszą udowodnić swoją wartość. Tu warto zajrzeć do różnego rodzaju opracowań prezentujących ROI na poziomie 400%!

Co ciekawe, im więcej różnego rodzaju tematów i wyzwań mamy do zaadresowania, tym szybciej widzimy zwrot z inwestycji. W mojej karierze miałem przypadek, kiedy platforma low code zwróciła się po 2 miesiącach. Dzięki niej rozwiązaliśmy krytyczny problem biznesowy – jeden z procesów w logistyce materiałowej wykonywany tysiące razy dziennie.

W świecie low code nazywamy to Unreal Process Improvement. Śmiem twierdzić, że wartość, jaką platformy low code dają biznesowi jest kilkakrotnie większa, niż ta oferowana przez pudełkowe systemy. Ale nie przeprowadziłem w tym zakresie żadnych badań.

Czy przedsiębiorstwo, które do tej pory działało w klasycznym modelu, będzie w stanie platformę low code wprowadzić i efektywnie wykorzystać?

Nowa jakość w procesie tworzenia aplikacji wymaga też innego podejścia do procesowości i innowacji. Low code to nie będzie dobry wybór dla tych firm, które chcą rozwiązać bardzo punktowe wyzwanie, tu i teraz. Low code to jak zmiana w kulturze organizacji, która porzuca status quo i rusza w kierunku ciągłych usprawnień i poszukiwań ciągle lepszych rozwiązań procesowych. Low code ma za zadanie tę strategię wspierać i czasem inspirować, bo nagle to, co było trudne, staje się łatwiejsze i dostępne.

W organizacji potrzeba zatem zespołów i ludzi żądnych zmian, którzy chcą, aby im było łatwiej i dzięki temu firma działała lepiej. Zakup platformy będzie niepotrzebnym wydatkiem, jeśli organizacja nie jest na to przygotowana. Proszę mi jednak wierzyć, większość ludzi biznesu, z którymi współpracuję, może wygenerować dziesiątki nowych pomysłów, jak poprawić działanie firm, w których pracują. Wystarczy dać im narzędzia, słuchać, wspólnie tworzyć rozwiązania i podziwiać efekty.

No właśnie, wspólnie. Jak więc wciągnąć użytkowników do tworzenia aplikacji? Stworzyć centra  kompetencji dla odpowiednich grup? Zbudować mieszane zespoły?

Tutaj nie chodzi o to, żeby aplikacje biznesowe były tworzone tylko przez przyszłych użytkowników. Często słyszymy określenie Citizen Developers, które sugeruje, że tworzyć aplikację będzie mógł każdy, nawet zupełnie nietechniczny pracownik. Fakty są takie, że ludzie z biznesu nie mają czasu na tworzenie lub rysowanie aplikacji.

Biznes chce opowiedzieć czego chce i to dostać, najlepiej jeszcze dziś. I tu jest największa przewaga low code. Współpraca biznesu i IT jest „n” razy łatwiejsza. Przyszły użytkownik nie jest zmuszany do pisania dziesiątek stron specyfikacji, a co więcej – zapewnienia, że to, co opisał jest w 100% kompletne.

Nastały takie czasy, że pracujemy bliżej użytkowników końcowych, często się komunikujemy i oczywiście raz na jakiś czas pozwalamy zaglądać pod przysłowiową maskę. Czasami użytkownicy tworzą prototyp rozwiązania, modyfikują interfejs, ale szczerze, częściej dzwonią do IT i proszą o szybką zmianę, która często jest dostarczana w tym samym dniu.

Czyli uważa Pan, że low code na stałe zagości w polskich firmach produkcyjnych.

Jak najbardziej powinien, w zasadzie każdy zagraniczny klient, z którym aktualnie współpracujemy, wprowadza low code Enterprise Apps, równolegle z ERP i innymi systemami. Światowej klasy platformy są już dostępne dla polskich firm. Producenci platform rozwijają sieci partnerskie, które mogą wspierać polskie przedsiębiorstwa. Co zatem stoi na przeszkodzie? Można powiedzieć, że  nadeszły czasy, kiedy low code stał się zwyczajnie niezbędny, a systemy ERP potrzebują low code Enterprise Apps jak powietrza.

Tagi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *