Cloud computingBiznesPREZENTACJA PARTNERA
Accenture: Trzeba dobrze rozumieć technologie cloud, aby zaprojektować systemy, które da się łatwo przenieść do chmury
Executive ViewPoint
Z Grzegorzem Chudkiem, Cloud First Lead w Accenture w Polsce, rozmawiamy o rozbieżnościach w ocenie potencjału chmury obliczeniowej z perspektywy polskich i zachodnich firm; warunkach uzyskania wartości biznesowej z wykorzystania cloud computingu; fundamentach udanej strategii zastosowania chmury obliczeniowej; pragmatycznym – i zorientowanym na cel biznesowy – podejściu do projektów; a także usługach Accenture oferowanych w kontekście projektów chmurowych.
Jak, na tle obecnych wydarzeń geopolitycznych, zmienia się podejście polskich firm do inwestycji w IT?
Na rynku widać pewne przetasowania budżetów, ale absolutnie nie widać ich zmniejszania. Pojawia się bardzo dużo inwestycji zmierzających do wykorzystania sztucznej inteligencji lub modernizacji aplikacji. Takie projekty już trwają. Jednocześnie, inwestycje w nowe technologie są podporządkowane celom biznesowym.
W firmach, z którymi współpracujemy, znakomita większość projektów IT jest napędzana przez to, jaki zysk jest oczekiwany przez biznes. To biznes decyduje, w którą stronę organizacja zmierza, również w wymiarze IT. Ale też IT podpowiada biznesowi, jakie inicjatywy trzeba podjąć, aby osiągnąć założone cele. To nie jest tylko budowa nowych systemów, lecz także modernizacja istniejących.
Niezmiennie uważam, że przedsiębiorcy w Polsce są bardzo mądrzy i nie chcą doprowadzić do – jak to mówią – „zmarnowania dobrego kryzysu”. Dlatego, kiedy rynek się trochę zmniejsza, inwestują po to, aby zapewnić lepszą pozycję w momencie „restartu” gospodarki.
Na jakich obszarach koncentrują się oczekiwania w zakresie możliwości rozwoju biznesu na bazie wykorzystania nowych technologii?
W firmach produkcyjnych, dystrybucyjnych i handlowych widać bardzo duży nacisk na projekty oparte na danych i analityce. Nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ to właśnie w tych obszarach istnieje dziś największy potencjał takich inicjatyw. Po przeniesieniu danych do chmury i wykorzystaniu właściwej analityki, nierzadko wspartej sztuczną inteligencją, można znacząco zwiększyć sprzedaż, szukać oszczędności i usuwać elementy, które są nieefektywne.
Jeśli chodzi o sektor finansowy, to powszechne są dziś poszukiwania dobrych rozwiązań w obszarze hiperpersonalizacji i budowy produktów dedykowanych indywidualnym klientom. Tu znowu kluczowe znaczenie mają dane i możliwość monetyzacji wiedzy o klientach za sprawą oferowania im dokładnie takich produktów, jakich w danym momencie potrzebują. Takie działania wprost przekładają się na zwiększenie sprzedaży.
Należy pamiętać, że jako Accenture realizujemy projekty strategiczne i wdrożeniowe. Staramy się, aby takie projekty zawsze poprzedzała analiza, podczas której weryfikujemy dotychczasowe rozwiązania chmurowe. W kolejnym kroku zaczyna się specyficzna historia danego klienta.
Co zmieniło się na polskim rynku, jeśli chodzi o podejście do modelu chmury obliczeniowej?
Myślę, że w ostatnich latach zaszło kilka ważnych zmian. Przede wszystkim, wśród osób podejmujących decyzje powszechne stało się zrozumienie istoty modelu chmury obliczeniowej. Równocześnie, wiele organizacji zbudowało wewnętrznie szereg kompetencji chmurowych. Poza tym najwięksi dostawcy technologii chmurowych, a także ich integratorzy przeznaczyli ogromne środki na to, aby wykształcić w Polsce liczną kadrę techniczno-informatyczną z kompetencjami niezbędnymi do realizacji projektów chmurowych. W związku z tym na rynku pojawili się ludzie, którzy rozumieją chmurę. To niewątpliwie upowszechnia użycie tego modelu.
Z drugiej strony, pojawiają się dziś realne przykłady wykorzystania rozwiązań, takich jak rzeczywista sztuczna inteligencja, która w pierwszym kontakcie wręcz oszałamia użytkowników możliwościami, ale w praktyce wymaga zaangażowania zasobów chmurowych. Ponadto producenci różnego rodzaju systemów i aplikacji biznesowych inwestują obecnie praktycznie wyłącznie w rozwiązania chmurowe. Ich klientom może się to podobać lub nie, ale długofalowo często nie mają innego wyjścia niż droga do chmury.
Nadal jednak polskie firmy są mocno w tyle w porównaniu ze średnią światową, jeśli chodzi o skalę wykorzystania modelu cloud computing.
To prawda. W porównaniu z rynkami zachodnimi jesteśmy o kilka lat do tyłu. Z naszych analiz wynika, że wiele polskich firm utknęło na początkowym etapie wdrożenia chmury i nie wyciąga oczekiwanej wartości z projektów, które już zostały zrealizowane. Z kolei firmy zachodnie są znacznie dalej na drodze do chmury i widzą wartość z takich inicjatyw.
Skąd tak duże rozbieżności w ocenie?
Rzetelne podejście do wykorzystania modelu cloud computing wymaga zbudowania solidnych podstaw, pozyskania umiejętności i ukształtowania procesów. To nie jest łatwe i generuje spore koszty wejściowe. Trudno znaleźć uzasadnienie dla takiego wysiłku na potrzeby budowy pojedynczych aplikacji chmurowych. Tymczasem, w zachodniej Europie realizujemy projekty, które zakładają migrację do środowisk chmurowych kilkuset istniejących już systemów biznesowych. To zupełnie inna skala.
Firmy zachodnie przeszły już przez etap krytyczny, w którym migracja do chmury oznacza głównie inwestycje, a dziś widzą jak – oparte na chmurze – standaryzacja, oszczędności i innowacje pojawiają się w coraz większej skali w całej ich organizacji. Widać tu więc jak na dłoni, że polskie przedsiębiorstwa znajdują się zazwyczaj na początku tego procesu i należy przeprowadzić je przez ten trudniejszy moment do etapu, w którym chmura będzie naturalnym sposobem realizacji projektów IT i źródłem wartości dla biznesu. Oczywiście polskie firmy – te, które podejmują wyzwanie – są wręcz zachwycone wynikami, które osiągają.
Większość projektów IT jest napędzana przez to, jaki zysk jest oczekiwany przez biznes. Jednocześnie, to IT podpowiada biznesowi, jakie inicjatywy trzeba podjąć, aby osiągnąć założone cele. To nie jest tylko budowa nowych, ale i modernizacja istniejących systemów.
Co zatem takie firmy powinny zrobić, aby przejść do kolejnego etapu wdrożenia chmury?
Wiele polskich firm rozpoczęło przygodę z wykorzystaniem chmury obliczeniowej poprzez różne eksperymenty i projekty typu PoC (Proof of Concept). W wielu miejscach takie prowizoryczne rozwiązania stały się normalnością. W związku z tym, w takich firmach trzeba dziś zrobić krok wstecz, przeprowadzić ocenę aktualnego stanu, zadbać o właściwe podstawy i przygotować strategię kompleksowego wykorzystania chmury. Dobrze jest, aby taką ocenę przeprowadził ktoś, kto ma doświadczenie w tego typu projektach.
W szczególności należy zadbać o odpowiednią strukturę organizacyjną i model operacyjny, a także wdrożyć elementy zarządzania wydatkami chmurowymi. Chodzi o to, by te jednostki organizacyjne, które korzystają z zasobów chmurowych, odpowiadały finansowo za ich wykorzystanie. Brak takiej kontroli jest główną przyczyną nadmiernego rozdmuchiwania kosztów związanych z chmurą, ponieważ zasoby chmurowe są bardzo łatwo osiągalne. Choć aby zyskać dostęp do nowych zasobów czy aplikacji, należało przejść przez cały proces decyzyjny, kupić sprzęt i czekać na dostawę to teraz wystarczą dwa kliknięcia.
Wprowadzenie tych kilku podstawowych elementów, procesowych i technologicznych, stanowi fundament i klucz do powodzenia kompleksowej modernizacji IT na bazie modelu chmury obliczeniowej. Dopiero w kolejnym kroku można uwzględnić faktyczne przenoszenie istniejących systemów. Proces przenoszenia aplikacji trzeba poprzedzić analizą, która pozwoli stwierdzić czy dany system należy przenosić w obecnej formie, czy wcześniej trzeba go przebudować. Jest to o tyle istotne, że znacząca część systemów istniejących w dużych polskich organizacjach jest nierzadko rozwijana od kilku dekad i w kontekście chmury nadaje się do gruntownej przebudowy. Przeniesienie ich w obecnej postaci nie przyniesie firmie wymiernych korzyści.
Czy to znaczy, że możliwość uzyskania wartości z modelu chmury obliczeniowej zależy nie tyle od kwestii technologicznych, ile kulturowo-organizacyjnych?
Zdecydowanie. Z naszych badań wynika, że firmy nie uzyskują oczekiwanych wartości z trzech powodów. Są to, kolejno braki: dobrego modelu operacyjnego, umiejętności zarządzania kosztami oraz wystarczających zmian wewnętrznych związanych z bezpieczeństwem, zgodnością i ryzykiem. Oznacza to, że najważniejsze przeszkody na drodze do chmury nie wynikają ani z kwestii technologicznych, ani kadrowych.
Z naszych badań wynika, że firmy nie uzyskują oczekiwanych wartości z chmury z 3 powodów. Są to braki: dobrego modelu operacyjnego, umiejętności zarządzania kosztami oraz zmian wewnętrznych związanych z bezpieczeństwem, zgodnością i ryzykiem.
W jaki sposób do tego typu projektów podchodzą firmy z poszczególnych branż?
Na czele wyścigu do chmury znajduje się m.in. sektor handlu detalicznego. Dziś nikt w e-commerce nie zastanawia się, gdzie budować systemy informatyczne. Jeśli powstaje nowy system, to nie ma tu dylematu czy budować takie rozwiązanie w chmurze, tylko w jakiej i w jaki sposób. Takie podejście ma związek m.in. z mniejszym bagażem technologicznym.
Cykl życia systemów w sektorze e-commerce jest dużo krótszy niż w innych branżach. Naturalne jest, że kolejne rozwiązania powstają przy wykorzystaniu nowych technologii, a więc także modelu chmury obliczeniowej. W sektorach, w których cykl życia systemów biznesowych jest dłuższy, kierunek zmian jest identyczny, choć same zmiany następują zdecydowanie wolniej.
Kolejnym wątkiem jest sektor ubezpieczeń. Wiele organizacji przenosi poszczególne części kluczowych systemów do chmury, ponieważ umożliwia ona wykorzystanie technologii AI. Przykładowo, dla jednej z firm ubezpieczeniowych zbudowaliśmy system likwidacji szkód, działający na bazie sztucznej inteligencji. Cały, inicjowany przez klienta proces obsługi szkody – od zgłoszenia i dokumentacji zdjęciowej – realizowany jest w tym systemie w dużej mierze przez AI. Jest to jednak podejście pośrednie, bo w instytucjach ubezpieczeniowych istnieje wiele tradycyjnych systemów. Choć nowe są już budowane z wykorzystaniem chmury.
Czy do chmury przenoszone są dziś także systemy najbardziej krytyczne dla działalności sektora bankowego?
Tak, ale trzeba przyznać, że sektor ten w pierwszej kolejności przenosił do chmury mało znaczące systemy, a dopiero potem ważne i krytyczne dla funkcjonowania instytucji bankowych. Teraz przyszedł czas na modernizacje systemów centralnych. Również w tym przypadku chmura jest naturalnym wyborem. Widać tu jednak dwa podejścia. Mamy na rynku kilka systemów, w miarę nowych, które powstały już z myślą o architekturze chmurowej.
Niestety trzeba przyznać, że większość takich systemów wymaga jeszcze wielu lat pracy, aby była w stanie zastąpić wykorzystywane dziś powszechnie systemy centralne. Z drugiej strony, w Europie widzimy wiele projektów replatformingu istniejących systemów bankowych. W Polsce takie projekty także trwają. Podobnie zresztą jak inicjatywy mające na celu przeniesienie do chmury systemów opartych na architekturze mainframe.
Myślę, że w ostatnich latach wśród osób podejmujących decyzje powszechne stało się zrozumienie istoty modelu chmury. Równocześnie, wiele organizacji zbudowało wewnętrznie szereg kompetencji chmurowych. To niewątpliwie upowszechnia użycie tego modelu.
Czy kwestia zapewnienia bezpieczeństwa danych, przenoszonych do środowisk opartych na zasobach publicznej chmury obliczeniowej, jest jeszcze wyzwaniem?
Kilka lat temu to faktycznie był problem. Wówczas pojawiały się dopiero regulacje, które określały co można przenieść do chmury, a czego nie oraz wyznaczały zasady takiej migracji. Dzisiaj, według mojej wiedzy, liczba notyfikacji w sprawie przeniesienia danych i systemów do chmury, kierowanych z sektora bankowego do KNF, przekroczyła tysiąc. Innymi słowy, rynek nauczył się jak realizować takie projekty i teraz – system po systemie – z uwzględnieniem zaleceń regulacyjnych, prowadzi takie wdrożenia.
W praktyce, spełnienie odpowiednich zasad bezpieczeństwa danych w chmurze przestało być aż tak dużym wyzwaniem. Moim zdaniem dane, które przechowujemy w chmurze zgodnie z zaleceniami KNF są bezpieczniejsze, niż te same dane przechowywane we własnym data center.
Migracja systemów do chmury wymaga spełnienia restrykcyjnych i precyzyjnie określonych przez regulatora warunków. W związku z tym, system przeniesiony do chmury jest dużo bezpieczniejszy nie dlatego, że wykorzystuje zasoby chmurowe, tylko dlatego, że został przeprowadzony według określonych zasad. Najważniejsze kwestie dotyczą tu m.in. szyfrowania danych, weryfikacji użytkowników i dostępów do danych, a także wewnętrznych kwestii organizacyjnych i procesowych. Nie są to, wbrew pozorom, wymagania trudne do spełnienia.
Znów mało mówimy o samej technologii, bo przecież szyfrowanie danych nie jest dziś niczym specjalnie złożonym…
Prawda? Oczywiście z pewnymi szczegółami, bo np. szyfrowanie danych w chmurze przy użyciu własnego klucza klienta nie jest już takie oczywiste we wszystkich platformach chmury publicznej. Rzecz jasna hiperskalerzy dostosowali platformy do takiej potrzeby i takie rozwiązania dostarczają, ale nie dla wszystkich usług. Jeśli jednak chcemy używać systemu współdzielonego, oferowanego w modelu SaaS, to jest to nadal pewne wyzwanie. Nie wszystkie elementy są oczywiste i dużo zależy od konkretnej, wybranej usługi.
Nie każda organizacja dysponuje jednak taką wiedzą na etapie wyboru aplikacji.
No właśnie! I tu jest miejsce dla firm, które śledzą technologię, współpracują z dostawcami i realizowały już podobne projekty. Tak jak powiedzieliśmy wcześniej, wiele projektów chmurowych nie przyniosło oczekiwanych korzyści, bo były prowadzone od podstaw na własną rękę. Istnieją jednak pewne ścieżki, dobre praktyki, schematy i doświadczenia, z których należy korzystać, aby nie popełniać błędów, które mogą kosztować wiele czasu i pieniędzy.
Czy duże firmy w Polsce decydują się na wykorzystanie zasobów oferowanych przez jednego dostawcę, czy stawiają raczej na model multicloud?
Dużo zależy od segmentu rynku. W obszarach mniej regulowanych firmy chcą wycisnąć jak najwięcej z ekonomii skali i wiążą się głównie z jednym, dużym dostawcą chmury publicznej. Jest to oczywiście łatwiejsze, bo budują jedno środowisko, jeden zestaw umiejętności i jeden zestaw procesów. Tam gdzie rynek jest bardziej regulowany, klienci z definicji starają się budować multicloud. Inwestują w jedną platformę, a następnie rozpoczynają projekty z drugim lub nawet trzecim dostawcą takich usług.
Niezależnie od tego, na rynku dominuje dziś podejście hybrydowe. Znakomita większość dużych organizacji nadal ma własną infrastrukturę i łączy ją z usługami chmurowymi. Moim zdaniem taki stan będzie trwał jeszcze przez wiele lat. Ale im więcej będzie systemów typowo chmurowych, tym bardziej zanikać będzie część on-premises. Sięganie z chmury do lokalnej infrastruktury będzie stawało się coraz mniej uzasadnione kosztowo.
Z naszych analiz wynika, że bardzo dużo polskich firm utknęło na początkowym etapie wdrożenia chmury i nie wyciąga oczekiwanej wartości z projektów, które już zostały zrealizowane. Z kolei firmy zachodnie są znacznie dalej na drodze do chmury.
Jakiego rodzaju wsparcie okazuje się dziś niezbędne przy realizacji złożonych projektów technologicznych?
W polskich firmach widać dużą świadomość możliwości nowych technologii i przemyślane koncepcje rozwiązań. Niestety, firmy te często skupiają się tylko na bezpośrednim otoczeniu i mają percepcję ograniczoną do pewnego rodzaju bańki informacyjnej. Przychodzą więc do nas z koncepcją rozwiązania, która z ich perspektywy jest bardzo dobra, ale nie uwzględnia wszystkich czynników, które dzieją się w świecie zewnętrznym.
Odpowiadając na zapytania klientów, możemy oczywiście jedynie dostarczyć zespół programistów, ale zawsze staramy się pomóc w weryfikacji ich pomysłów biznesowych. Chcę przez to powiedzieć, że często koncepcja rozwiązania, która powstaje wewnętrznie, jest rewelacyjna biznesowo, ale rolą konsultanta jest pokazanie, w jaki sposób odnajduje się ona w szerszych realiach. Usługi Accenture są kupowane między innymi po to, aby zapewnić szeroką perspektywę i doświadczenie z analogicznych wdrożeń.
Należy pamiętać, że jako Accenture realizujemy projekty strategiczne i wdrożeniowe. Staramy się, aby takie projekty zawsze poprzedzała analiza, podczas której weryfikujemy dotychczasowe rozwiązania chmurowe i pomagamy sprawdzić, czy fundamenty, o których rozmawialiśmy wcześniej, są porządne, bo tylko na nich można dziś zbudować rozwój biznesu opartego na technologii.
W kolejnym kroku zaczyna się specyficzna historia danego klienta. Jeden potrzebuje wdrożenia oprogramowania w modelu SaaS, inny planuje replatforming istniejącego systemu, a kolejny przymierza się do tworzenia oprogramowania Cloud Native.
Od niedawna kieruje Pan zespołem Accenture wyspecjalizowanym właśnie w technologiach chmurowych. Skąd nazwa „Cloud First”?
W przeszłości podkreślaliśmy, że organizacje biznesowe powinny stawiać na strategię „mobile first”. Dziś takie podejście jest powszechne. Aby jednak takim się stało, potrzebna była zmiana myślenia i podejścia do projektowania usług dla klientów.
Podobnie dzisiaj, strategia „Cloud First” oznacza konieczność zmiany podejścia do projektów IT, tak aby uzyskać szereg realnych wartości dzięki modelowi chmury obliczeniowej. Nierzadko trzeba poświęcić część elastyczności organizacji na rzecz standaryzacji, niezbędnej do efektywnego wykorzystania zasobów publicznej chmury obliczeniowej. To przekłada się na ogromne oszczędności.
Choć rolę Cloud First Lead pełnię od kilku miesięcy, to w Accenture pracuję od ponad 22 lat. Moim priorytetem od zawsze jest budowa jakościowych relacji – wewnętrznych, w ramach zespołu i zewnętrznych, z klientami.
Czym oferta Accenture wyróżnia się na rynku?
Myślę, że wyróżniają nas dwie kwestie. Po pierwsze, jesteśmy bardzo dużą organizacją. Globalnie zatrudniamy 740 tys. osób. Nie ma więc takiego problemu, którego – jako zespół – już nie rozwiązaliśmy. W ramach naszej organizacji mamy dużo większy i łatwiejszy dostęp do informacji, dobrych praktyk i doświadczeń niż jakikolwiek z klientów, dla których pracujemy. Jesteśmy wręcz często zespołem do zadań specjalnych.
Jednocześnie, te zadania specjalne zaczynają się najczęściej od pomysłu biznesowego. Często potrzebne jest spojrzenie z zewnątrz i osadzenie koncepcji biznesowej naszego klienta w szerszych realiach, a następnie: opracowanie strategii rozwoju, koncepcji rozwiązania i jego architektury, zbudowanie rozwiązania w chmurze lub lokalnie, jego wdrożenie i utrzymanie.
Nasz model działania jest bardzo szeroki. To drugi element, który nas mocno wyróżnia. Ba, jesteśmy w stanie wziąć odpowiedzialność za zbudowanie, wdrożenie i utrzymanie systemu z rozliczeniem na bazie rezultatów biznesowych, które klient osiągnie za sprawą wspólnie zbudowanego rozwiązania.
Natomiast najwyższym priorytetem jest dla nas jakość relacji z klientami. Przykładowo, w polskim sektorze bankowym realia są dzisiaj trudniejsze. Jest to wynik sytuacji rynkowej, geopolitycznej, nastawienia do banków i regulacji na polskim rynku. Ale to nie jest sytuacja, w której należy mniej pracować z klientami z tej branży. Jest dokładnie odwrotnie. W takich realiach bankowość szczególnie potrzebuje wsparcia. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Szczerze w to wierzę.
Część firm konsultingowych zarabia wyłącznie na arbitrażu pensji, zarabiając głównie na wysyłaniu pracowników do projektów zagranicznych. Jest to trend, który z racji wyrównywania wynagrodzeń IT na rynku europejskim i światowym będzie się z czasem zacierał. Ale uważam, że długoterminowo trzeba budować polską gospodarkę. Musimy rozumieć co dla naszych dzieci jest najważniejsze – aby inwestować w polski rynek, lokalne firmy – i w trudniejszych czasach ich nie opuszczać, oczywiście utrzymując też pracę dla klientów zagranicznych.
Czyli są Państwo w stanie zrealizować kompleksowe wdrożenie rozwiązania chmurowego w formie usługi rozliczanej za efekt końcowy?
Tak. Możemy rozliczyć się za wynik w sytuacji, w której jesteśmy w stanie dobrze go zmierzyć. Sytuacja nie jest trywialna i zależy od głębokości relacji z klientem. Jeśli jednak jesteśmy partnerem, a nie dostawcą, to możemy umówić się, że jeśli klient za sprawą zrealizowanego projektu osiągnie określony rezultat finansowy, to rozliczymy się za efekt. Wynika to z faktu, że taki projekt traktujemy jako naszą wspólną inicjatywę.
Wracając do mierzenia wyników takich projektów – wspominałem wcześniej o wykorzystaniu sztucznej inteligencji w sektorze ubezpieczeń. W jednym z projektów, który zrealizowaliśmy, rozliczamy się z klientem za każdą szkodę, która została obsłużona przy użyciu zbudowanego przez nas rozwiązania.
Mamy różnorodne modele współpracy, ponieważ zawsze staramy się dopasować je do danej sytuacji. Stawiamy na prawdziwe partnerstwo na poziomie lokalnym, które nie jest ograniczone sztywnymi zapisami umów zza oceanu. Kluczem jest relacja i dobre zdefiniowanie oczekiwanego rezultatu.
W obszarach mniej regulowanych firmy chcą wycisnąć jak najwięcej z ekonomii skali i wiążą się głównie z jednym, dużym dostawcą chmury publicznej. Jest to oczywiście łatwiejsze. Tam gdzie rynek jest bardziej regulowany, klienci z definicji starają się budować multicloud.
Jaką rolę odgrywa polski zespół Cloud First w kontekście międzynarodowej działalności Accenture?
Liczy on obecnie ok. 600 osób i cały czas się rozwijamy. Świadczymy usługi dla ponad 100 klientów. Szacuję, że 50% z nich to firmy polskie, a druga połowa – zagraniczne. Poza nielicznymi wyjątkami trudno znaleźć branżę, dla której nie świadczymy usług z Polski. Pracujemy z firmami z sektorów, takich jak: e-commerce, finanse, produkcja, zasoby naturalne, zaawansowane technologie, telekomunikacja czy media społecznościowe.
Jak Accenture pozycjonuje się w relacjach z dostawcami technologii?
Jeśli chodzi o chmurę, to współpracujemy ze znakomitą większością hiperskalerów, nie tylko z trzema największymi. Mamy umiejętności pozwalające dostarczyć wszystkie rozwiązania, jakie będą potrzebne naszym klientom. Mamy też wiedzę na temat różnic pomiędzy poszczególnymi platformami, również w wymiarze biznesowym.
Wbrew pozorom usługi hiperskalerów są bardzo porównywalne, poza pewnymi, okresowymi promocjami kosztowymi. Wiedza na temat niuansów dotyczących poszczególnych platform oraz ich silnych i słabych stron pozwala działać w rzetelny sposób. Co ważne, nie podejmujemy decyzji o wyborze konkretnej platformy w imieniu klientów. Przedstawiamy porównania i możliwości, ale ostateczną decyzję zawsze podejmuje klient. Takie podejście jest ważne m.in. w kontekście przejrzystości naszych relacji z dostawcami. Bardzo się staramy, aby zachować tu pełny profesjonalizm.
Podobne projekty realizujemy także, jeśli chodzi o różnego rodzaju systemy dziedzinowe, choć – ze względu na to, że takich systemów jest na rynku wiele – są one bardziej złożone. Na koniec – decyzję o wyborze rozwiązania, które ma być wykorzystane, zawsze podejmuje klient. Uważam, że na tym polega profesjonalny konsulting. Możemy oczywiście pomóc w realizacji postępowania przetargowego, zmierzającego do podjęcia najlepszej decyzji. Warto taką analizę przeprowadzić. Oczywiście jesteśmy w stanie także wdrożyć wybrane rozwiązanie na danej chmurze, w określonej technologii i zintegrować z infrastrukturą klienta. Oddajemy je do utrzymania lub utrzymujemy sami.
Wspomniał Pan o pragmatycznym podejściu do projektów. Co kryje się pod tym hasłem?
Podejście pragmatyczne oznacza całościowe spojrzenie na projekt oraz dobranie odpowiednich środków, które pozwolą osiągać założony cel. Nie chcemy wdrażać chmury dla samego wdrożenia. Jeśli rozwiązanie ma przynieść pewien skutek biznesowy, to o nim trzeba najpierw rozmawiać, a dopiero potem dobrać narzędzia – systemy i usługi – potrzebne, aby ten cel osiągnąć. W kontekście efektu, który chcemy uzyskać, skupiamy się na tym, jakie usługi i elementy techniczne trzeba wdrożyć oraz jak zbudować architekturę i integracje. Może to być cel punktowy, kiedy chcemy zbudować produkt biznesowy, a może być bardzo szeroki, jeśli chcemy przeprowadzić transformację całości działu lub organizacji.
W przeszłości podkreślaliśmy, że organizacje biznesowe powinny stawiać na strategię „mobile first”. Podobnie dzisiaj, strategia „Cloud First” oznacza konieczność zmiany podejścia do projektów IT, tak aby uzyskać wiele realnych wartości dzięki modelowi cloud computing.
A co w sytuacji, kiedy okaże się, że wykorzystywanie zasobów chmurowych nie jest niezbędne do osiągnięcia zakładanego przez klienta celu?
Zdradzę pewną tajemnicę. Część naszego zespołu chmurowego wcale nie realizuje projektów związanych z chmurą. Jeśli klient ma już określone rozwiązania, które mogą zostać wykorzystane na rzecz osiągnięcia założonego celu, to staramy się je w jak największym stopniu zagospodarować. Jednak z myślą o tym, aby architektura budowanego rozwiązania pozwalała na łatwą migrację do chmury w przyszłości. W efekcie, wiele systemów budujemy jeszcze w modelu on-premise, ale w nowoczesny już sposób. Są to nadal projekty chmurowe, bo trzeba rozumieć technologie cloud computing, aby zaprojektować system działający on-premises, który da się łatwo przenieść do chmury. To też pragmatyzm.
Jakie są Pańskie priorytety jako szefa zespołu Cloud First w Polsce?
Wbrew pozorom, moje obecne priorytety są tylko lekko zmienione względem ról, które pełniłem wcześniej. Jest to o tyle istotne, że choć rolę Cloud First Lead pełnię od kilku miesięcy, to w Accenture pracuję od ponad 22 lat. Moim priorytetem od zawsze jest budowa jakościowych relacji – wewnętrznych, w ramach zespołu i zewnętrznych, z klientami. To najważniejszy element, na którym opieram organizację zespołów.
Takie podejście ma dalsze konsekwencje. Wychodzę z założenia, że trzeba poświęcić jak najwięcej czasu na budowanie jakościowych relacji na rynku polskim, a także inwestować w ludzi oraz ich umiejętności. Co do planów, to będziemy rozwijać działalność zarówno na rynku polskim, jak i na rynkach zagranicznych. Będę chciał dążyć do równowagi między tymi obszarami.
Do niedawna był Pan związany głównie z sektorem finansowym. Jakie wnioski z doświadczeń instytucji finansowych mogą wyciągnąć firmy z innych branż?
Jeśli chodzi o doświadczenia sektora finansowego w obszarze chmurowym, to firmom z pozostałych sektorów zalecałbym przemyślenie koncepcji migracji do chmury przed rozpoczęciem jej realizacji. To zdecydowanie upraszcza proces, obniża koszty i zmniejsza poziom frustracji. Te drzwi zostały już otwarte wielokrotnie i nie trzeba za każdym razem wyważać ich samemu. Mimo że jest to często świetna zabawa, to potem bardzo szybko grzęźnie się w trudnościach związanych z zarządzaniem tymi rozwiązaniami i procesami.
Co do polskiego sektora finansowego, to był on jednym z najbardziej nowoczesnych na świecie. Mówię był, bo ostatnio trochę zwalnia wskutek zewnętrznych uwarunkowań. Szczerze wierzę, że wróci na tory najbardziej innowacyjnego sektora bankowego na świecie, ale także sektora, który był wzorem dla innych branż w Polsce. Aby tak się stało, należy ciągle inwestować w technologie. Zwróćmy uwagę, że – szczególnie w kontekście wizji „mobile first” – to bankowość udowodniła innym branżom, że dziś bez rozwiązań mobilnych nie da się efektywnie konkurować o klientów.