Okiem eksperta
Głos rozsądku czy rachunek sumienia, czyli co z Przemysłem 4.0
Jesteśmy nowoczesną i szybko rozwijającą się gospodarką. Truizm?
Spójrzmy na krwioobieg gospodarki – bankowość. Jej gwałtowny rozwój i innowacyjność jest często niezauważana przez tzw. szarego człowieka. Z dobrodziejstwem inwentarza adaptujemy do swoich codziennych zastosowań i zachowań takie kolejne nowości, jak wpierw prosta karta płatnicza, potem bankowość internetowa, karty z chipem i płatności zbliżeniowe, możliwość wypłaty gotówki w kasie sklepu za pomocą karty, płatności blikiem i bankowość „smartfonowa” czy wreszcie płatności komórką w sklepach i wypłaty z bankomatu za pomocą telefonu. Ilu z Was ostatnio komórka uratowała w tym kontekście … życie?
Czy ktoś z dzisiejszych czterdziestolatków wie, co to były „imprintery”? Z wymyślonym w USA „żelazkiem”, prasującym wypukłe karty kredytowe i odbijającym na kalce dane, mieli styczność tylko obcokrajowcy i to w ograniczonej ilości miejsc (hotele, restauracje, lotniska) oraz polscy biznesmeni wyjeżdżający za granicę.
Technologia i cyfryzacja pozwoliła przejść z ery popularnych, papierowych czeków, wzajemnie akceptowanych przez banki do smartfonowej wolności gospodarowania środkami na koncie. Warto byłoby jeszcze te środki mieć i tu dochodzimy do sedna, czyli do produkcji. Przed nią kolejna rewolucja, opatrzona znaczkiem 4.0, choć niektórzy twierdzą, że to marketingowa łatka nazywająca ewolucję od dawna toczącą się już w firmach. Podobnie jak w bankowości, i w tym obszarze uczyniliśmy siedmiomilowy krok cywilizacyjny.
Czy wobec tego, zanim rzucimy się w objęcia Industry 4.0, zasadne jest zadanie sobie pytania, czy zrobiliśmy wszystko, by wycisnąć maksimum korzyści z posiadanych już przez przedsiębiorstwo szeroko pojętych zasobów?
Polscy przedsiębiorcy po mistrzowsku wykorzystali swą szansę, przepoczwarzając, często z pomocą unijnych środków, chałupnicze biznesy w nowoczesne i piękne firmy. Osoby odwiedzające swoich zachodnich partnerów nierzadko konstatują, iż u siebie, w Polsce mają lepszy park maszynowy i linie produkcyjne. Jednak nie bez powodu jeżdżą i podglądają sposób organizacji i zarządzanie w tamtych fabrykach.
Chciałbym postawić tezę, iż dojrzałość biznesu bierze się z umiejętności maksymalnego wykorzystania posiadanych zasobów i otwartości na nowe trendy, innowacje. Spójrzmy przekornie na start-upy, gdzie „młodzieńcza” żywiołowość i entuzjazm idą w parze ze znakomitym pomysłem oraz przede wszystkim – maksymalnym wykorzystaniem tego, co mamy – bo często mamy niewiele. Paradoksalnie, to braki dają tę siłę i energię pozwalającą rzucać wyzwania największym. Czy wobec tego, zanim rzucimy się w objęcia Industry 4.0, zasadne jest zadanie sobie pytania, czy zrobiliśmy wszystko, by wycisnąć maksimum korzyści z posiadanych już przez przedsiębiorstwo szeroko pojętych zasobów?
Zanim zaprzęgniemy do pracy coraz popularniejszą sztuczną inteligencję, warto docenić te narzędzia analityczne, które są wbudowane w systemy klasy ERP, BI czy CRM. I to można zrobić często bez większych nakładów finansowych, poprzez skupienie na tym, co jest dostępne „od ręki”.
Czy nie byłoby warto wykorzystać to, co mamy, w myśl zasady „zero waste”, zwłaszcza jeśli już poczyniliśmy inwestycje w automatykę, software, szkolenia personelu? Może głębsza refleksja nad inwentaryzacją stanu posiadania doprowadzi nas do zaskakującego wniosku, że już brodzimy w tym oceanie możliwości wynikających ze wzajemnej, poziomej i pionowej integracji maszyn, pracowników, kontrahentów i klientów. Dziś, szeroko wykorzystywane w przedsiębiorstwach systemy informatyczne i automatyka, gromadzą ogromne ilości danych – to prawdziwa skarbnica Big Data. Trzeba tylko zastanowić się, do czego może służyć ich analiza.
Jeśli dane są ustrukturyzowane wówczas sprawa wydaje się prostsza. Wyzwanie stanowią zbiory rozproszone i niekoherentne. Skupienie na integracji i analizie danych niejednorodnych, których interpretacja jest sztuką, to zadanie stojące już od dawna stojące przed naszymi firmami. Zanim zaprzęgniemy do pracy coraz popularniejszą sztuczną inteligencję, warto docenić te narzędzia analityczne, które są wbudowane w systemy klasy ERP, BI czy CRM. I to można zrobić często bez większych nakładów finansowych, poprzez skupienie na tym, co jest dostępne „od ręki”. Bo przecież te systemy, podobnie jak reszta cyfrowego świata, nie stoją w miejscu, są technologicznie otwarte na integrację i tworzenie nowych zbiorów informacji, łatwych do użycia w synergii z już zebranymi, historycznymi danymi.
Możemy więc zgodnie z modą, poszukiwać prawdy o ścieżce produktu z pola na stół, od surowca po wyrób gotowy, w narzędziach blockchainowych, czy jednak nie zapomnieliśmy skorzystać z traceability – standardowej funkcji dobrych ERP-ów?
Stąd zadziorne pytanie, czy wyeksplorowaliśmy efektywnie możliwości posiadanych rozwiązań, czy zarobiły dla nas na tę kolejną, nieuniknioną zmianę, czy też jak niektórzy chcą, rewolucję 4.0?
Jaromir Paszek, Sales Manager, IFS Poland
Jaromir.Paszek@ifs.com
https://www.linkedin.com/in/jaromir-paszek/
Tel. +48 600 062 920