Pat Gelsinger, CEO największego na świecie producenta mikroprocesorów, twierdzi, że występujące obecnie w skali globalnej niedobory chipów potrwają jeszcze dwa lata ze względu na brak sprzętu produkcyjnego i trudności w budowie zakładów wytwarzających układy scalone.
Dotychczas eksperci tłumaczyli kryzys na rynku półprzewodników występującą pandemią COVID-19 i przerwaniem łańcuchów dostaw, jednak dyrektor generalny Intela powiązał braki chipów z niedoborami sprzętu produkcyjnego oraz trudnościami w budowaniu nowych zakładów produkcyjnych.
„Jest to jeden z powodów, dla którego uważamy, że całkowity niedobór półprzewodników przesunie się – z naszych wcześniejszych szacunków na 2023 rok – do roku 2024, ponieważ braki dotknęły już sprzętu, a niektóre z fabryk będą miały duże problemy z uruchomieniem linii produkcyjnych” – powiedział Pat Gelsinger.
Pomimo, iż istnieje wiele firm produkujących układy scalone w niższych liniach produktowych, to tylko holenderska firma ASML Holdings jest w stanie wytwarzać półprzewodniki w technologii Extreme Ultraviolet (EUV), używanej do produkcji układów poniżej 10 nm. Przedstawiciele ASML oświadczyli jednak niedawno, że w tym roku mogą zrealizować jedynie 60% zamówień na narzędzia do produkcji układów scalonych. Warto podkreślić, że firma ASML nie buduje wielu fabryk. Jednak obiekty te mają rozmiar stadionu piłkarskiego, a znajdujący się w środku sprzęt produkcyjny jest wielkości domu. Nie jest to więc trywialna produkcja i nie bez powodu budowa tego typu fabryk trwa od dwóch do czterech lat.
„Popyt, jaki obecnie obserwujemy, pochodzi z wielu miejsc w branży. Znacząco niedoszacowaliśmy jak jest on rozległy” – stwierdził Peter Wennink, dyrektor generalny ASML.
W 2020 roku wartość rynku półprzewodników wyniosła 50 mld USD, a według prognoz, w 2028 roku wzrośnie do 84,8 mld USD. Władze Intela chcą wykorzystać ten fakt i rozszerzyć działalność Intel Foundry Services, która zajmuje się produkcją chipów dla innych firm.