Kończący się rok, głównie z powodu pandemii koronawirusa, przyniósł sporo zmian, które już odcisnęły swoiste piętno na rynku pracy. Część z nich to chwilowe zjawiska, ale kilka może zdominować najbliższy rok. Załamanie rynku pracownika, spadek liczby migrantów zarobkowych, przyspieszona automatyzacja, regulacja pracy zdalnej i trudne renegocjacje umów – to, według wskazań przedstawicieli spółki Personnel Service S.A., najważniejsze trendy, z którymi zmierzą się pracodawcy i pracownicy w 2021 roku.
Praca zdalna nabierze formalnych kształtów
Mijający rok na rynku pracy stał pod znakiem dynamicznych, często wymuszonych procesów. Jednym z nich było przejście części firm praktycznie z dnia na dzień na tryb pracy zdalnej. I chociaż większość organizacji zdała ten test bardzo dobrze, przedsiębiorcy i pracownicy dosyć szybko zaczęli dostrzegać mankamenty ciągłego home office. Dla firm wyzwaniem jest choćby monitoring postępów pracy na odległość czy odpowiednie zabezpieczenie danych firmowych. Pracownikom natomiast ciężko jest bez zespołu i często mają problem z oddzieleniem życia prywatnego od zawodowego. „Niemniej praca zdalna zostanie z nami na dłużej. Na pewno w kolejnym roku większość firm będzie działać w trybie mieszanym. Podejrzewam też, że pracownicy częściej niż dotychczas będą zgłaszać potrzebę np. rozliczenia dodatkowych kosztów, takich jak zużycie prądu” – uważa Krzysztof Inglot, prezes zarządu Personnel Service S.A. „Wyzwaniem w 2021 roku będzie uregulowanie pracy zdalnej i rozwiązanie spornych kwestii związanych m.in. z partycypowaniem pracodawców w kosztach, oddelegowaniem na pracę zdalną czy kwestią wypadków na home office” – dodaje.
Wyhamuje rynek pracownika
Ostatnie lata przyzwyczaiły nas do tego, że to pracownicy, zwłaszcza ci najbardziej wyspecjalizowani, mogli dyktować warunki na rynku pracy. Pracodawcy konkurowali o najlepsze osoby, średnie zarobki szły w górę, a pracownicy chętnie zmieniali pracę na lepiej płatną. Wydaje się, że załamanie pewnych rynkowych procesów z uwagi na pandemię, a także wymuszone przez nią zmniejszenie poczucia bezpieczeństwa, spowoduje wyhamowanie tzw. „rynku pracownika”, uważają specjaliści Personnel Service, dodając, że już teraz obserwujemy, iż mniej osób decyduje się na zmianę pracy. Wielu pracowników nie będzie więc ryzykować tak chętnie jak w czasach prosperity. Nie można jednak wieszczyć „rynku pracodawcy”. Bezrobocie w Polsce utrzymuje się na stabilnym poziomie, a pensje choć wolniej, nadal rosną. Dobry pracownik nadal będzie wartością samą w sobie. Zwłaszcza specjaliści będą mogli liczyć na wiele atrakcyjnych ofert – podkreślają eksperci.
Pracodawców czekają renegocjacje dotychczasowych umów
W 2021 roku pracodawcy będą musieli zmierzyć się z wieloma wyzwaniami prawnymi i formalnymi. Jednym z nich będzie wzrost kwoty minimalnego wynagrodzenia. Według zapowiedzi, najniższa „krajowa” wzrośnie w kolejnym roku o 200 złotych brutto i wyniesie 2800 zł brutto. Pracownik „na rękę” otrzyma nieco ponad 2 tys. zł. Ta dobra informacja dla pracowników, budzi jednak mniej entuzjazmu wśród pracodawców. Podstawową kwestią jest bowiem wzrost kosztów stałych, do których należy utrzymanie pracowników. Wielu przedsiębiorców będzie sobie z tym radzić poprzez renegocjację kontraktów z klientami lub zastosowanie klauzul waloryzacyjnych, uważają specjaliści. Jednak będzie to trudniejsze niż zazwyczaj, bo wzrost minimalnego wynagrodzenia nie będzie równoznaczny z lepszą kondycją finansową polskich firm.
Przyspieszy automatyzacja i robotyzacja
Z „Barometru Polskiego Rynku Pracy” wynika, że 68% polskich firm nie jest gotowych na automatyzację swoich procesów, a tylko co czwarty pracodawca deklaruje, że sobie z tym poradzi. To niepokojące, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, iż to, co miało być zmianą ewolucyjną, przez pandemię stało się wręcz rewolucją – robotyzacja i automatyzacja znacząco przyspieszyły. Z raportu World Economic Forum wynika, że napędzany pandemią rozwój technologii sprawi, iż do 2025 roku podział czasu pracy pomiędzy ludzi a maszyny będzie niemal równy. To może przełożyć się na likwidację nawet 85 mln etatów w ciągu najbliższych 5 lat. Równocześnie w ich miejsce ma powstać 97 mln nowych miejsc pracy. „Najbardziej zagrożone stanowiska to te, gdzie wykonuje się proste, powtarzalne czynności, które nie wymagają specjalistycznej wiedzy. Takie zadania łatwo można opisać za pomocą algorytmów, dlatego idealnie nadają się do zautomatyzowania i przekazania do realizacji robotowi czy programowi klasy RPA. Zawody jutra wymagają konkretnych kwalifikacji, co dla osób obecnych już na rynku pracy, często wiąże się z koniecznością przebranżowienia” – tłumaczy Krzysztof Inglot.
Spada liczba migrantów zarobkowych
Choć, jak wynika z danych Eurostatu, w 2019 roku Polska przyjęła najwięcej cudzoziemców spoza wspólnoty – 724 tys. osób, w tym głównie z Ukrainy – to w 2020 roku utrzymanie pozycji lidera nie jest takie oczywiste. Początek pandemii wyhamował bowiem migrację zarobkową. Z danych Straży Granicznej wynika, że w pierwszej fali koronawirusa z Polski wyjechało nawet 250 tys. Ukraińców. Wydaje się jednak, że największy odpływ pracowników mamy już za sobą. „Już na początku pandemii, wspólnie z Pracodawcami RP, postulowaliśmy o zawarcie w tarczy antykryzysowej zapisów pozwalających na automatyczne odnawianie wiz dla pracowników z zagranicy na czas obowiązywania stanu epidemicznego i dwa tygodnie po jego zakończeniu. Dzięki temu zatrzymaliśmy w kraju nawet do 500 tys. osób z Ukrainy” – mówi prezes zarządu Personnel Service. Nadal jednak saldo migracyjne jest ujemne, co oznacza, że więcej osób wyjeżdża niż przyjeżdża. Ten trend utrzyma się zapewne na początku przyszłego roku, a to jak długo potrwa będzie zależało od sytuacji epidemicznej w kraju i na świecie.