BEST100 – ranking 2019
W jaki sposób będzie budowana sieć 5G w Polsce
W obszarze usług sieci piątej generacji polskie sieci komórkowe na razie główne siły skierowały na wojenki marketingowe o to „kto ma, a kto nie ma 5G”. Przeprowadzają jednak także pierwsze testy sieci nowej generacji. Prawdziwe inwestycja mają zaś szanse ruszyć, gdy rozdzielone zostaną zasoby częstotliwości radiowych niezbędne do budowy nowych sieci i zaoferowania usług 5G. To zaś powinno nastąpić w roku 2020.
„Upowszechnienie technologii 5G sprawi, że tsunami mobilnej transmisji danych, którego już dziś doświadczamy, jeszcze przybierze na sile. To dla biznesu szansa na kreację nowych produktów i usług. Aby wykorzystać ten potencjał, warto już dziś pomyśleć o nowym modelu działania przedsiębiorstw” – mówił w maju – podczas krakowskiego kongresu Impact – Jean-François Fallacher, prezes zarządu Orange Polska. Zarówno jego firma, jak i trzej, konkurencyjni operatorzy chętnie deklarują przystąpienie – tak szybko, jak to będzie możliwe – do wdrażania sieci nowej generacji w naszym kraju. Podczas swojego wystąpienia François Fallacher przyznał co prawda, że dziś priorytetem inwestycyjnym dla Orange są światłowody, to już w 2020 roku nacisk może się przesunąć właśnie na 5G.
Deklaracje a życie
Aby jednak to się stało operatorzy muszą uzyskać odpowiednie zasoby częstotliwości radiowych. Na paśmie, którym dzisiaj dysponują działają bowiem na masową skalę nadajniki 2G/3G/4G. Dla nowych sieci przewiduje się w pierwszej kolejności zakres 3,4-3,8 GHz. Przydział odpowiednio szerokich bloków częstotliwości (docelowo potrzeba po 100 MHz dla każdego operatora) jest niełatwy, bo częstotliwości są mocno rozproszone pomiędzy różne podmioty ogólnokrajowe i regionalne – przedsiębiorców, samorządy i stowarzyszenia. Przydział pasma w takich warunkach będzie nowym ćwiczeniem, a wiadomo, że Urząd Komunikacji Elektronicznej musi to zrobić w przyszłym roku.
Druga kwestia to restrykcyjne w Polsce normy promieniowania elektromagnetycznego (PEM), które utrudniają operatorom uruchamianie nowych nadajników, w tym stacji 5G. Aby uszanować normy, trzeba by je lokować bardzo gęsto, a to mija się z ekonomicznym sensem. Sytuację ma zmienić procedowana w Sejmie nowelizacja tzw. megaustawy i Prawa telekomunikacyjnego. Nowe akty prawne przewidują, że normy PEM będzie określał minister zdrowia, a nie jak dotychczas minister środowiska. Telekomy liczą, że za tym pójdzie liberalizacja norm do poziomów obowiązujących w większości krajów Unii Europejskiej – 28-61 V/m w UE wobec 7 V/m w Polsce. Jeżeli to się powiedzie, to w 2020 roku znikną największe przeszkody w rozpoczęciu inwestycji 5G. Czy zatem można się więc spodziewać, że za 12 miesięcy będziemy świadkami wyścigu operatorów we wdrażaniu tej technologii?
Raczej nie należy liczyć, że Polska będzie drugą Koreą Południową. Tam 5G ruszyło pełną parą na początku kwietnia 2019 r. i usługi szybko zdobywają popularność. Skala dziennych aktywacji sięga 15-20 tys. Na tej podstawie szacowano, że milionowy klient powinien pojawić się jeszcze w końcu czerwca. Korea Południowa jednak, to kraj „hypermobilny” – miejscowe przedsiębiorstwa same produkują zarówno sprzęt sieciowy, jak i terminale abonenckie 5G.
Szefowie polskich sieci komórkowych przeglądają się więc temu spokojnie i nie martwi ich specjalnie, że w naszym kraju komercyjne 5G na dużą skalę pojawi się z dwuletnim poślizgiem w stosunku do azjatyckiego tygrysa. Polskich operatorów finansowo wykrwawiła aukcja na częstotliwości LTE z 2014 roku, za które zapłacili 9,2 mld zł. Chcą, aby nakłady na budowę LTE jeszcze trochę im się zwróciły, zanim zaczną inwestować w nowy standard.
Marketingowe wojenki
Nie przeszkadza to polskim sieciom prężyć muskułów i ustawiać się w blokach do wyścigu na 5G. Obrazuje to ogłoszenie przez Playa na początku marca tego roku, że jest gotowy na wdrożenie, a pierwszą fazą jest start 5G-Ready. Jean-Marc Harion, prezes Play, wyjaśniał, że z technicznego punktu widzenia 5G-Ready to zaawansowana wersja LTE-Advanced, przy czym telekom jako pierwszy w kraju jednocześnie użył 5 komponentów technologicznych zbliżających funkcje i parametry jego infrastruktury do 5G. Operator podkreślał, że dzięki temu jego klienci będą mogli korzystać z internetu o szybkości ok. 80-100 Mb/s, a w optymalnych warunkach nawet 300-500 Mb/s.
To oczywiście wywołało ogromne oburzenie wśród jego konkurentów. Wojciech Jabczyński, rzecznik Orange Polska, określił akcję Play jako „ściemę” i „produkt czekoladopodobny”. Cyfrowy Polsat opublikował komunikat, w którym podkreślał, że wykorzystuje technologię agregacji pasm w połączeniu z modulacją 256 QAM oraz MIMO4x4, co pozwala mu oferować w niektórych regionach Polski nawet 600 Mb/s. Dodając przy tym, że te rozwiązania wdraża od października 2017 r., co prowadzi do wniosku, że już od ponad 1,5 roku jest „5G-Super Ready”. Wszystkich przebił jednak T-Mobile, który wytoczył w sądzie sprawę z powództwem przeciw P4 o czyny nieuczciwej konkurencji w związku z hasłem „5G Ready”. Play zrewanżował się pozwami o inne marketingowe slogany, z których korzysta konkurent.
Pierwsze testy sieci 5 generacji
Niezależnie od marketingowych przepychanek operatorzy i producenci sprzętu prowadzą w Polsce pierwsze testy sieci 5G. Przeprowadził je m.in. Exatel w Warszawie, Ericsson w Krakowie, Orange w Gliwicach i Zakopanem, T-Mobile w Warszawie, a także Nokia wspólnie z Urzędem Komunikacji Elektronicznej w Sopocie oraz – wspólnie z Orange – w Warszawie. W Toruniu 5G testuje już także Play. Kolejne zezwolenia na wykorzystywanie częstotliwości do testów 5G otrzymały z UKE m.in. Orange w Koszalinie, T-Mobile w Katowicach i Kazimierzu Dolnym oraz Politechnika Łódzka – wspólnie z Ericssonem – w Łodzi.
Ministerstwo Cyfryzacji przyjęło, że sieć 5G składać się będzie z dwóch warstw infrastruktury radiowej – sieci pokryciowej (makrokomórki/stacje bazowe) przy wykorzystaniu częstotliwości 700 MHz oraz sieci zapewniającej duże przepustowości obejmującej mikrostacje działające w pasmach z zakresu 3,4-3,8 GHz (mikrokomórki) i w pasmach z zakresu 26 GHz (pikokomórki). W kosztach uwzględniono również pokrycie siecią 5G głównych szlaków komunikacyjnych: linii kolejowych (5 277 km) i dróg (3 928 km) w ramach sieci TEN-T. Nie wzięto natomiast pod uwagę nakładów związanych z rezerwacją częstotliwości dla sieci 5G.
Tych testów będzie z pewnością jeszcze więcej. Podczas krakowskiego Impactu Jean-François Fallacher zapowiedział rozwój programu testowego Orange na kolejne miasta. Pod koniec czerwca natomiast Politechnika Łódzka, Urząd Komunikacji Elektronicznej, Ericsson, Łódzka Specjalna Strefa Ekonomiczna (ŁSSE) oraz P4, operator sieci Play, podpisały porozumienie w sprawie przystąpienia do pilotażowego programu S5-Akcelerator. „Uczelnia przygotowała pilotażową sieć 5G w obrębie kampusu uczelni. Sieć ma umożliwić opracowanie aplikacji dla innowacyjnych usług” – wyjaśnia cel programu prof. Sławomir Wiak, rektor Politechniki Łódzkiej. „Politechnika udostępni nie tylko know-how, ale także unikatową infrastrukturę. Utworzenie Centrum Kompetencji 5G – miejsca, gdzie start-upy będą mogły testować swoje projekty, będzie podstawą rozwijania współpracy z otoczeniem gospodarczym, a także pozwoli zwiększyć atrakcyjność zajęć dydaktycznych” – dodaje.
Raczej nie należy liczyć, że Polska będzie drugą Koreą Południową. Tam 5G ruszyło pełną parą na początku kwietnia 2019 r. i usługi szybko zdobywają popularność. Skala dziennych aktywacji sięga 15-20 tys. Na tej podstawie szacowano, że milionowy klient powinien pojawić się jeszcze w końcu czerwca. Korea Południowa jednak, to kraj „hypermobilny” – miejscowe przedsiębiorstwa same produkują zarówno sprzęt sieciowy, jak i terminale abonenckie 5G. Polskich operatorów finansowo wykrwawiła aukcja na częstotliwości LTE z 2014 roku, za które zapłacili 9,2 mld zł. Chcą, aby nakłady na budowę LTE jeszcze trochę im się zwróciły, zanim zaczną inwestować w nowy standard.
Z drugiej strony – przygotowując się do startu 5G – operatorzy w Polsce potrzebują zapewnić odpowiednią podaż światłowodów do podłączenia mających wysokie wymagania stacji 5G. W tym celu np. operator sieci Play zdecydował się objąć mniejszościowe udziały w spółce FIBEE kontrolowanej przez właścicieli sieci Inea, która uczestniczy w budowie sieci światłowodowych z programu Polska Cyfrowa. Jak tłumaczyli przedstawiciele Play, ruch ten podyktowała potrzeba zagwarantowania atrakcyjnego cenowo dostępu do sieci optycznej.
Kiedy start sieci 5G w Polsce?
Jean-François Fallacher, prezes zarządu Orange Polska, ogłaszając w marcu 2019 roku plany wdrożenia technologii 5G w Polsce deklarował, że operator będzie chciał zaoferować usługi polskim klientom w roku 2020 lub 2021 r. Ta druga data wydaje się dziś bardziej realna. Kwestią otwartą pozostaje, jak wielu klientów będzie mogło w tym czasie korzystać z 5G. Na rynku pojawiły się już pierwsze terminale obsługujące tę technologię. Po wakacjach spodziewane są kolejne, a w przyszłym roku nastąpi ich wysyp. Jeżeli jednak 5G ma się stać usługą masową, to potrzeba modemów i smartfonów w cenach do 500-600 zł, a nie 1000-2500 zł. To zaś wymaga czasu. Nowe technologie komunikacyjne z opóźnieniem startują w Polsce właśnie dlatego, że polski konsument nie może sfinansować na początku wysokich cen terminali.
Andreas Maierhofer, prezes T-Mobile Polska, podczas spotkania z dziennikarzami na tegorocznym Mobile World Congress w Barcelonie, mówił, że osiągnięcie pełnego rozwoju 5G zajmie 6-8 lat, czyli do roku 2025 lub 2027. Niech chodzi tylko pokrycie terytorium kraju sygnałem sieci, ale właśnie o przekroczenie „masy krytycznej”. Dyskusje – nie tylko wśród operatorów – budziła kwestia, czy każdy z nich ma budować osobno sieć 5G, czy raczej powinni budować infrastrukturę do współdzielenia w celu obniżenia kosztów. Andreas Maierhofer nie okazał się entuzjastą pomysłu jednej sieci 5G w Polsce. Według niego, w takiej sytuacji trudno zadbać o jakość usług. „Wspólna infrastruktura 5G to tylko jedna z koncepcji. Nie czujemy w tym zakresie presji rządu. Myślę, że w Polsce klienci chcą mieć konkurencję w postaci kilku sieci” – przekonuje. W podobnym duchu wypowiadają się przedstawiciele Orange. Inaczej jednak widzi to Zygmunt Solorz-Żak, właściciel grupy Cyfrowego Polsatu, do której należy m.in. Polkomtel. Jest on zwolennikiem jednej sieci 5G przynajmniej w niektórych zakresach częstotliwości.
Pomysł na stworzenie operatora hurtowego
W tej dyskusji głos zabrał też Exatel, który zaproponował model mieszany. Wedle tej koncepcji pasma 3,4-3,8 GHz miałyby trafić do komercyjnych operatorów, a zakres 700 MHz – do kontrolowanego przez państwo operatora hurtowego, który w ramach konsorcjum – w partnerstwie publiczno-prywatnym – wybuduje własną infrastrukturę. Miałaby objąć całą Polskę, zlikwidować białe plamy internetowe i przy okazji, spełniać funkcję ogólnokrajowej bezprzewodowej sieci łączności specjalnej, której w Polsce obecnie nie ma. W roli takiego narodowego operatora 5G zarząd Exatela widzi oczywiście swoją spółkę. Udostępniałaby ona wybudowaną sieć zainteresowanym operatorom komórkowym, którzy mogliby być zarazem członkami konsorcjum, np. wnosząc wieże i maszty pod nadajniki sieci 5G. Jego uczestnikami mogłyby też inne spółki Skarbu Państwa takie, jak PKP Polskie Linie Kolejowe, które realizuje projekt GSM-R, czy też firm energetyczne, planujące budowę sieci w paśmie 450 MHz.
11,35 mld zł do nawet 20,3 mld zł – może kosztować budowa sieci 5G w Polsce. Przy czym estymacja została dokonana dla 3 scenariuszy i 3 odrębnych modeli wdrożenia, przy uwzględnieniu 3 osobnych obszarów budowy sieci – pokrycia zasięgiem obszarów miejskich oraz głównych szlaków komunikacyjnych w podziale na infrastrukturę kolejową i drogową. Resort zastrzega, że w każdym ze scenariuszy założono zniesienie jednej z najbardziej kapitało- i czasochłonnych barier wdrożenia 5G – restrykcyjnych norm PEM.
„Jest to pewien kompromis, bo każdy z operatorów może budować sieci samodzielnie, bazując na najbardziej interesujących częstotliwościach z zakresu 3,4-3,8 GHz. Państwo zaś – poprzez kontrolowaną hurtową sieć w paśmie 700 MHz – będzie mieć wpływ na realizację takich celów jak budowa cyfrowego państwa czy Przemysłu 4.0, gdzie infrastruktura telekomunikacyjna jest niezbędną” – przekonuje Nikodem Bończa-Tomaszewski, prezes zarządu Exatela.
Ile będzie kosztować budowa infrastruktury 5G?
Pytaniem otwartym pozostaje, ile będzie kosztować budowa sieci 5G w Polsce. Operatorzy mają oczywiście zgrubne szacunki, ale zastrzegają, że jest w tym wiele niewiadomych, np. ile zapłacą za potrzebne im częstotliwości. Szacunek operatorów – 500 mln zł na każdą sieć w przetargu – nie wydaje się przesadzony. Elementem niepewności jest też sprawa Huawei, jednego z głównych dzisiaj dostawców sprzętu dla działających w Polsce operatorów. Chińska firma jest oskarżana o działania na szkodę bezpieczeństwa sieci teleinformatycznych przez rząd USA, który naciska na sojuszników, aby wykluczyli ją z przetargów na sprzęt do sieci 5G. To jednak najpewniej musiałoby wpłynąć na wzrost kosztów inwestycji, bo spadłaby konkurencja na rynku dostawców infrastruktury.
Niezależnie od marketingowych przepychanek operatorzy i producenci sprzętu prowadzą w Polsce pierwsze testy sieci 5G. Testy odbywają się już w 10 miastach w naszym kraju. Przeprowadził je m.in. Exatel w Warszawie, Ericsson w Krakowie, Orange w Gliwicach i Zakopanem, T-Mobile w Warszawie, a także Nokia wspólnie z Urzędem Komunikacji Elektronicznej w Sopocie oraz – wspólnie z Orange – w Warszawie. W Toruniu 5G testuje już także Play. Kolejne zezwolenia na wykorzystywanie częstotliwości do testów 5G otrzymały z UKE m.in. Orange w Koszalinie, T-Mobile w Katowicach i Kazimierzu Dolnym oraz Politechnika Łódzka – wspólnie z Ericssonem – w Łodzi.
Ministerstwo Cyfryzacji, odpowiadając pod koniec 2019 roku na interpelację poselską, ile może kosztować powstanie sieci 5G w Polsce – opierając się na analizach zaktualizowanego Narodowego Planu Szerokopasmowego (NPS) – wyliczyło, że nakłady inwestycyjne niezbędne do wdrożenia sieci 5G w Polsce zależeć będą od przyjętego modelu tej sieci. Niemniej resort cyfryzacji szacuje się, że wyniosą one od 11,35 mld zł do 20,3 mld zł. Przy czym estymacja została dokonana dla trzech scenariuszy i trzech odrębnych modeli wdrożenia, przy uwzględnieniu trzech osobnych obszarów budowy sieci – pokrycia zasięgiem obszarów miejskich oraz głównych szlaków komunikacyjnych w podziale na infrastrukturę kolejową i drogową. Resort zastrzega, że w każdym ze scenariuszy założono zniesienie jednej z najbardziej kapitało- i czasochłonnych barier wdrożenia 5G – restrykcyjne normy PEM.
Resort przyjął też, że sieć 5G składać się będzie z dwóch warstw infrastruktury radiowej – sieci pokryciowej (makrokomórki/stacje bazowe) przy wykorzystaniu częstotliwości 700 MHz oraz sieci zapewniającej duże przepustowości obejmującej mikrostacje działające w pasmach z zakresu 3,4-3,8 GHz (mikrokomórki) i w pasmach z zakresu 26 GHz (pikokomórki). W kosztach uwzględniono również pokrycie siecią 5G głównych szlaków komunikacyjnych: linii kolejowych (5 277 km) i dróg (3 928 km) w ramach sieci TEN-T. Nie wzięto natomiast pod uwagę nakładów związanych z rezerwacją częstotliwości dla sieci 5G. I tutaj na wszystkich może czekać niespodzianka. Czy tak będzie dowiemy się w 2020 roku, kiedy zakończy się przydział częstotliwości. Wówczas budowa 5G w Polsce winna ruszyć pełną parą.
Łukasz Dec, Marek Jaślan,
serwis TELKO.in
https://itwiz.pl/produkt/raport-itwiz-best100-edycja-2019/