RynekPolecane tematy
Początek końca BlackBerry? Firma szuka inwestora
W ciągu ostatnich sześciu lat koncern, który spopularyzował mobilny dostęp do poczty elektronicznej stracił na wartości ponad 20 razy! Władze BlackBerry oficjalnie poszukują „strategicznych alternatyw”. Czy czasy charakterystycznych telefonów powoli przemijają?
Sytuacja rynkowa BlackBerry pogarsza się z roku na rok. Spodziewanego zainteresowania nie wzbudziły również nowe, zaprezentowane na początku roku i oparte na systemie operacyjnym nowej generacji, telefony rodziny BlackBerry 10. W zwiększeniu rentowności nie pomógł ani szereg zmian organizacyjnych, ani przeprowadzony na początku br. rebranding. Spadki sprzedaży urządzeń mobilnych kanadyjskiego koncernu przekładają się na malejącą wartość akcji firmy. W lipcu 2007 roku wycena jednej akcji koncernu działającego wtedy pod nazwą Research In Motion sięgała 230 USD. Obecnie nie przekracza 11 USD. W międzyczasie kilkukrotnie zmieniano założenia strategii firmy – przez krótki czas rywalizowała ona głównie o względy użytkowników konsumenckich, zamiast grupy klientów biznesowych. Dyrektorem kreatywnym koncernu została nawet piosenkarka Alicia Keys. Na rynek wprowadzano kolejne wersje telefonów i tabletów, którym początkowo brakowało podstawowych funkcji – jak obsługa poczty e-mail, i które później wyprzedawano po dużo niższych cenach. Działania te nie przyniosły jednak istotnych i, co ważniejsze – trwałych, wzrostów obrotów koncernu z Kanady.
Do skutku nie doszło również, planowane przez Robina Chana, inwestora zaangażowanego w rozwój serwisów takich jak Tweeter, czy Foursquare, przejęcie ówczesnego Research In Motion i wdrożenie planu naprawczego. Plan zakładał m.in. zaniechanie prac nad własnym środowiskiem operacyjnym i wykorzystanie wzbogaconej o funkcje typowe dla BlackBerry wersji systemu Android. Ostatecznie jednak Robin Chan nie zdołał uzyskać – szacowanego na ok. 6 mld USD wsparcia finansowego. Szczegóły planu “Project BBX” pokazuje – przytoczona przez serwis Business Insider – prezentacja.
Obecnie przedstawiciele BlackBerry oficjalnie przyznają, że firmę czekają kolejne, jeszcze poważniejsze zmiany – być może także zmiany właścicielskie. Z rady nadzorczej koncernu ustąpił już Prem Watsa, największy udziałowiec firmy. Takie działanie ma zapobiec ewentualnemu konfliktowi interesów w razie sprzedaży koncernu. Powołany został również komitet, który ma zająć się oceną potencjalnych rozwiązań mających odwrócić spadkowe trendy, w tym opcji sprzedaży koncernu. Jego członkowie ocenią m.in. czy bardziej opłacalna byłaby sprzedaż firmy jako całości, czy też jej podział na mniejsze spółki dysponujące poszczególnymi elementami majątku, technologiami i marką BlackBerry. Poza marką i technologią, która przyczyniła się do popularyzacji mobilnej poczty elektronicznej, na majątek BlackBerry składa się też – warta według szacunków agencji Reuters od 3 do 4,5 mld USD – infrastruktura sieciowa BlackBerry, a także wyceniane na 3 mld USD prawa patentowe. Wartościowa jest też, skądinąd kurcząca się, baza klientów kanadyjskiego koncernu. Firma posiada również ponad 3 mld USD w gotówce. Łączna wartość aktywów BlackBerry jest wiec dużo wyższa od obecnej, szacowanej na ok. 5,5 mld USD kapitalizacji spółki. Analitycy wskazują jednak, że ewentualne zamknięcie infrastruktury BlackBerry i wygaszenie produkcji urządzeń mobilnych kanadyjskiego koncernu mogłoby kosztować ponad 2 mld USD.
Wśród potencjalnych nabywców wymieniane są zarówno fundusze inwestycyjne – głownie kanadyjskie, jak i obecni konkurenci BlackBerry. Wśród nich najczęściej wymieniane są firmy takie jak: Microsoft, Amazon, czy Lenovo. Bardzo prawdopodobne jest również, że w poszukiwania inwestora bezpośrednio zaangażuje się też kanadyjski parlament.
Powodów porażki nowej linii urządzeń kanadyjskiego producenta oraz takiej, a nie innej reakcji akcjonariuszy z pewnością jest wiele. Można jednak odnieść wrażenie, że duże znaczenie miały przedłużające się prace nad nowym systemem operacyjnym projektowanym specjalnie pod kątem nowej generacji telefonów BlackBerry. Premierę przesuwano dwukrotnie – w grudniu 2011, a potem w lipcu 2012 roku. W efekcie kierowane do najwyższego segmentu rynku telefonów komórkowych urządzenia zadebiutowały w momencie, kiedy właśnie ten segment w wielu, zwłaszcza rozwiniętych krajach zaczął wykazywać oznaki nasycenia. BlackBerry Q10 i BlackBerry Z10 trafiły do sprzedaży zbyt późno, aby odebrać klientów koncernom takim jak: Apple, czy Samsung. Grono klientów przywiązanych do marki i charakterystycznych cech terminali BlackBerry – m.in. fizycznej klawiatury, w którą wyposażono telefon Q10 – okazało się zbyt małe, aby znacząco wpłynąć na wyniki finansowe koncernu. Zresztą dwaj najwięksi producenci zaawansowanych telefonów także zanotowali w ostatnim kwartale wyniki gorsze od prognoz. W przypadku Apple był to wręcz – pierwszy od dekady – kwartalny spadek sprzedaży.
Być może nietrafiona okazała się też decyzja o skierowaniu nowych telefonów BlackBerry do najbardziej wymagających klientów. Obecnie duże wzrosty sprzedaży notują przede wszystkim producenci tańszych, mniej zaawansowanych urządzeń skierowanych na rynki rozwijające się. Przykładem są tu choćby dostawcy z Chin – ZTE, czy Huawei. Nic więc dziwnego, że dziś to właśnie w tym segmencie widać najostrzejszą walkę konkurencyjną. Najprawdopodobniej także z myślą o tym obszarze rynku – jak wynika z nieoficjalnych doniesień – w fabrykach podwykonawców Apple trwa produkcja nowej, tańszej wersji iPhone`a.