Branża ITRynekPolecane tematy
Z Polski do USA z systemem opartym na sztucznej inteligencji
Z dr. Przemysławem Sołdackim, wiceprezesem zarządu firmy Astrafox (d. Datacom Software), rozmawiamy o uczestnictwie w trzymiesięcznej misji w Krzemowej Dolinie i planach wejścia na rynek amerykański.
Z tego, co wiem, wzięliście Państwo udział w wyjazdach do Plug And Play Tech Center w Kalifornii, a także do Silicon Valley Acceleration Center działającym przy Wydziale Promocji Handlu i Inwestycji Ambasady RP w Waszyngtonie…
O programie Tech-Mach Poland dowiedzieliśmy się ze stron Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Współpracujemy z NCBR od jakiegoś czasu i wcześniej – w ramach ich dotacji – zbudowaliśmy system obiegu dokumentów oparty na sztucznej inteligencji. Ponieważ system od 2 lat dobrze sprzedaje się w Polsce, planowaliśmy wejście z nim na rynek Stanów Zjednoczonych. W roku 2013 rozpoczęliśmy wstępne działania o własnych siłach. Dlatego udział w tym programie wydawał się nam naturalny.
Jakie wymogi należało spełnić, aby się do niego zakwalifikować?
Przede wszystkim trzeba było dysponować rozwiązaniem, które ma potencjał do sprzedaży zarówno na rynku amerykańskim, jak i na rynkach globalnych. Nie wystarczył sam. Musiało to być coś, co już działa i znajduje coraz więcej użytkowników. Firma musi też posiadać zaplecze finansowe, gdyż koszty projektu pokrywane są tylko częściowo.
W Stanach Zjednoczonych spotykaliśmy się z innymi przedsiębiorcami, doradcami, inwestorami. W Dolinie Krzemowej jest bardzo dużo okazji do spotkań. Sztuka polega na wybieraniu właściwych, bo można codziennie od rana do wieczora spotykać się z ciekawymi ludźmi, a mimo to nic nie zdziałać.
Jak wyglądał wyjazd, tzn. co działo się przez te 3 miesiące? Spotykaliście się Państwo z doradcami pokazującymi jak rozpocząć działalność w USA, uczestniczyliście w jakichś spotkaniach branżowych, a może spotykaliście się z klientami lub potencjalnymi inwestorami?
Na początku – przez pierwszy tydzień – mieliśmy szkolenie z tego jak wygląda rynek amerykański i w jaki sposób się tam poruszać. Następnie rozpoczęła się praca indywidualna z pomocą wyznaczonego mentora. Rynek amerykański różni się mocno od europejskiego i trzeba mieć do niego inne podejście. Spotykaliśmy się z innymi przedsiębiorcami, doradcami, inwestorami. W Dolinie Krzemowej jest bardzo dużo okazji do spotkań. Sztuka polega na wybieraniu właściwych, bo można codziennie od rana do wieczora spotykać się z ciekawymi ludźmi, a mimo to nic nie zdziałać.
Jaki był jego efekt? Czy warto polecić udział w programie innym firmom?
Podczas tych trzech miesięcy uzyskaliśmy bardzo dużo wiedzy odnośnie do tego, co powinniśmy zmienić w naszym podejściu do biznesu i co zmienić w produkcie. W tym czasie zarejestrowaliśmy spółkę w Stanach Zjednoczonych, gdyż jest to niezbędne do uzyskania wiarygodności biznesowej. Udało się namówić do współpracy kilka osób w USA, które pomagają nam wejść na ten rynek. Kluczowym efektem jest zwiększenie wiedzy i nawiązanie kontaktów.
Polecam udział w programie Tech-Match Poland. Pozwala on poznać amerykańską kulturę biznesową i zetknąć się z innym podejściem do innowacyjności. Jednak – jak wspomniałem wcześniej – aby móc odnieść sukces, należy być dobrze przygotowanym i mieć już coś, co sprzedaje się w Polsce i ma potencjał do globalizacji.
Co ewentualnie warto by zmienić w tym programie, aby lepiej pasował do potrzeb polskich przedsiębiorców?
Program jest dosyć dobrze skonstruowany. To, co można by ewentualnie poprawić, to lepiej przygotowywać firmy do wyjazdu, czyli np. organizować odpowiednie w Polsce warsztaty przygotowujące przed wyjazdem. Wejście na zagraniczny rynek to zawsze długotrwały proces i wymaga wielu przygotowań. Może więc warto byłoby firmy przygotować, aby jechały z większą wiedzą. W związku z tym można by też wydłużyć czas trwania projektu.
Wprowadzany przez nas do USA system AMODIT wykorzystuje techniki sztucznej inteligencji. Gdy użytkownicy zaczynają sobie przesyłać informacje, tworzą nowe procesy, dodają nowe pola, etapy i ścieżki do już istniejących, nasz system analizuje ich działania i na tej podstawie rysuje diagramy procesów.
Z tego, co wiem, otworzyliście Państwo niedawno oddział w Krzemowej Dolinie…
Tak, stworzyliśmy oddział w postaci oddzielnej spółki AMODIT Corp., która jest własnością naszej polskiej firmy Astrafox. Na miejscu mamy trzy osoby. Jest to w zasadzie niezbędne, aby móc pozyskiwać klientów w Stanach Zjednoczonych. Amerykanie mają ograniczone zaufanie do organizacji, które nie mają siedziby w tym kraju. Przede wszystkim biorą pod uwagę fakt, że w razie problemów podanie takiej organizacji do sądu byłoby utrudnione. Zresztą jeśli przyjeżdża człowiek z zagranicy na trzy miesiące i reprezentuje zagraniczną firmę, to traktowany jest jak turysta, a nie partner biznesowy.
Z jakim produktem zamierzacie wejść na rynek amerykański?
Naszym produktem jest system AMODIT, który pozwala firmom odkrywać procesy biznesowe i zarządzać nimi. Wykorzystujemy techniki sztucznej inteligencji, aby proces wdrożenia obiegu dokumentów był jak najkrótszy. Polega to na tym, że w ciągu kilku dni uruchamiamy system i robimy szkolenie, a następnie użytkownicy zaczynają sobie przesyłać informacje. W tym czasie mogą tworzyć nowe procesy, dodawać nowe pola, etapy i ścieżki do istniejących. System analizuje ich działania i na tej podstawie automatycznie rysuje diagramy procesów. Używa też technik sztucznej inteligencji – w tym drzew decyzyjnych i eksploracji tekstu – do przewidywania ich przyszłych działań. Dzięki temu, gdy użytkownik dostaje kolejną sprawę do załatwienia, system podpowiada mu najbardziej prawdopodobną decyzję.
Czy to pierwszy rynek zagraniczny, którym się Państwo interesujecie?
Interesujemy się kilkoma rynkami, w tym m.in. niemieckim. W pierwszej kolejności wybraliśmy jednak Stany Zjednoczone, ponieważ jest to największy rynek IT na świecie. Jest też najbardziej innowacyjny, co – mamy nadzieję – pozwoli lepiej i szybciej rozwinąć nasz produkt. Jeśli odniesiemy sukces w USA, to prawdopodobnie uda się również na innych rynkach. Ponadto jest to rynek angielskojęzyczny, a ten język jest przez nas używany praktycznie na co dzień. Zresztą system od początku był rozwijany w kilku wersjach językowych, w tym właśnie w angielskiej i niemieckiej.