Z Alicją Rybczyńską, CIO Grupy Veolia i Maciejem Dzięcielakiem, Chief IT Architect w Veolia rozmawiamy o projekcie migracji systemów IT do chmury; celach i efektach wdrożenia rozwiązań cloud computing; nowych modelach rozwoju IT, które można było dzięki temu wprowadzić oraz barierach wejścia do chmury. Jaki był cel migracji do chmury? Alicja Rybczyńska (A.R.): Celem nadrzędny i pierwotnym było uzyskanie lepszej elastyczności operacyjnej na poziomie IT. Dziś już wiemy, że ta elastyczność operacyjna nie przykłada się tylko na dział Informatyki, ale przenosi się wprost na poszczególne działy biznesowe. Celami pośrednimi były też pewne rodzaje optymalizacji kosztowych, związane z kosztami operacyjnymi, czy kosztami wynikającymi z zarządzania infrastrukturą informatyczną, jej planowaniem i utylizacją. Maciej Dzięcielak (M.D.): Chodziło nam o wprowadzenie – dzięki wykorzystaniu rozwiązań cloud computing - modelu, który umożliwia wspólne prototypowanie. Zdarza się, że dziś problemy biznesowe rozwiązujemy wspólnie przy jednym stole na wycinku jakieś świeżo powołanej usługi i zamykamy projekt tego samego dnia. Wcześniej kilka tygodniu trwało samo setupowanie wymaganych komponentów. W jakim zakresie Veolia korzysta obecnie z usług cloud computing? M.D.: Z naszej perspektywy usługi cloud computing, to zarówno wszelkiej maści usługi typu Infrastructure-as-a-Service i Platform-as-a-Service oraz te, którym najbliżej jest do użytkownika końcowego, czyli Software-as-a-Service. W przypadku dwóch pierwszych korzystamy z dwóch niezależnych dostawców chmurowych i powoli budujemy podwaliny pod modelu hybrid cloud i multicloud. Ze względu na specyfikę naszej działalności, nie mamy zamiaru odchodzić w 100% od serwerowni on-premise. A.R.: W przypadku usług SaaS dokonaliśmy sporej zmiany kulturowej w zakresie pracy użytkownika biurowego. Dokonaliśmy tego wdrażając w ramach Grupy pakiet GSuite i „wynosząc” większość naszej pracy codziennej i plików do chmury. Kolejnym etapem, w ramach projektu SATAWAD - Secure Any Time, Any Where, Any Device - na który się zdecydowaliśmy, jest stopniowa wymiana tradycyjnych laptopów na Chromebooki. Odcinamy się tym samym zupełnie od składowania danych na dyskach lokalnych. Myślę też, że ten projekt – który uruchomiliśmy dużo wcześniej, jeszcze przed wybuchem pandemii COVID-19 - pozwolił nam płynnie przełączyć się na przymusową pracę zdalną i bez jakichkolwiek perturbacji realizować nasze codzienne obowiązki. Czy chmura służy tylko do „obsługi” nadmiarowych obciążeń, czy może jakieś systemy w całości zostały tam przeniesione? M.D.: Nasz model migracji nie ogranicza się tylko do przeniesienia obciążeń nadmiarowych czy środowisk pomocniczych. Środowiska te w zdecydowanej większości posłużyły nam jako Proof of Concept i badanie specyficznych dla nas przypadków użycia chmury w różnych rozwiązaniach. Wnioski, które wyciągnęliśmy na tym etapie pomogły nam zobrazować zakres prac jaki czeka nas w trakcie migracji produkcyjnej oraz zweryfikowały słuszność założeń architektonicznych naszego szkieletu chmurowego. To właśnie tutaj dotknęliśmy istoty zmiany myślenia o usługach chmurowych. Za tym krokiem zdecydowaliśmy się na przeniesienie już części work-loadu produkcyjnego. Tym samym możemy się pochwalić funkcjonowaniem kilku dużych, istotnych systemów w środowisku chmurowym. Są to m.in. systemy wspierające zarządzanie majątkiem sieciowym, rozliczenia z klientami czy system klasy DMS. Warto też dodać, że dla każdego nowego wdrożenia stosujemy politykę Cloud First i analiza w pierwszej kolejności dotyka aspekty wykorzystania właśnie usług chmurowych jako wsparcie wdrożenia. Decyzja o tym czy dane wdrożenie będzie wdrożeniem chmurowym jest zależne wartości jakie możemy uzyskać i to w dwóch aspektach - kosztów oraz szybkości i elastyczności wdrożenia, i utrzymania. W jaki sposób przygotowano się do migracji? M.D.: Procesem, który rozpoczął na dobre naszą przygodę z migracją systemów on-premise do chmury, był assesment polegający na dogłębnej analizie stanu obecnego. W trakcie tej fazy staraliśmy się dotknąć wszystkich tych elementów naszej architektury, które mają istotny wpływ na proces migracji, tj. integracje i komunikacja pomiędzy systemami, ich wzajemne zależności szacowanie kosztów, wsparcie technologiczne, licencje, certyfikacja dostawców etc. Kolejny etap to Proof of Concept, który miał na celu weryfikację postawionych też w rzeczywistości. Tutaj istotną role odegrało wyselekcjonowanie tych typów systemów, które mogły być referencyjne na tle pozostałych. To doświadczenie pozwalają nam lepiej rozumieć to, co w praktyce może nam dać proces migracji, jaki model jest najkorzystniejszy i czy w ogóle chcemy pewnie usługi migrować. W naszej strategii zakładamy maksymalne wykorzystanie usług zarządzanych PaaS, w szczególności tam, gdzie odgrywają one kluczową rolę, a my nie posiadamy dostatecznych kompetencji wewnętrznych, aby ją wspierać. Czy systemy wymagały przebudowy, zmiany rozwiązań monolitycznych na te oparte na mikroserwisy i kontenery? Jeśli tak, to w jaki sposób tego dokonano? M.D.: Veolia jako grupa firm działających w Polsce, nie posiada wewnętrznego działu developerskiego. Bardzo utrudnia to nam reengineering obecnych systemów, a ewentualne wsparcie producentów w tym zakresie jest albo niemożliwe - nad czym bardzo ubolewamy - albo wiąże się ze sporymi kosztami. To na czym więc się skupiliśmy to systemy nowe, w których - już na starcie - jesteśmy wstanie zdefiniować „reżim” chmurowy, który nas interesuje. W szczególności właśnie dotyczy to wykorzystania usług zarządzanych - np. Google Kubernetes Engine, czy też usług automatyzacji - np. Terraform, Ansible, czy Autoscalingu. Jakie korzyści widzicie z zastosowania rozwiązań cloud computing? Czy było warto? M.D.: Z perspektywy czasu, warto. Aczkolwiek wbrew pozorom bariera wejścia wcale nie jest mała. To co jest dość sporym ograniczeniem to kompetencje - zarówno to na poziomie zarządzania i rozumienia portfolio usług chmurowych i ich architekturą, jak i inżynierskich w zakresie ich konfiguracji na poziomie CLI czy konsoli. Ich brak w zespołach wsparcia może skutecznie zablokować adopcje i zrazić biznes do modelu chmurowego. Drugim elementem są pewnego rodzaju nawyki i przyzwyczajenia, które ciągniemy za sobą ze świata, nazwijmy to „tradycyjnych serwerowni”. Zaopiekowanie tych dwóch aspektów w naszej opinii jest najistotniejszym elementem pierwszej fazy adopcji w organizacji. Dalej powinno już łatwiej. Korzyści wynikające z wybrania chmurowej drogi w dużej mierze wynikają wcześniej wspomnianych aspektów wejścia, ale też - co trzeba wspomnieć - nie pojawiają się od razu. Za doświadczeniem, kompetencjami i zmianą sposobu myślenia mamy świadome wykorzystanie chmury tam, gdzie ona ma sens. Są to usługi zarządzane, skalowalność automatyzacja, a w dodatku, co najważniejsze, posiadamy tą najlepiej wyposażoną “serwerownie” na wyciągnięcie ręki, która w innych przypadkach byłaby dla nas nieosiągalna. Są to te elementy, które z perspektywy naszej organizacji zaczynają odgrywać coraz większą rolę i pozwalają zespołom IT skupić się na rzeczach istotnych z punktu widzenia biznesu i tym samym podnosić wartość organizacji. A.R.: W realiach dzisiejszego świata cyfryzacja i szeroko rozumiana digitalizacja nie są już dodatkiem do biznesu, nie jest już jego częścią, tylko podstawą jego realizacji. Czasy, w których przyszło nam żyć pokazały nam jak istotnym jest - niezależnie od rodzaju i wielkości prowadzonego biznesu - szybkość realizacji zmian i adopcji w nowych warunkach, otoczenia w których funkcjonujemy. Projekty i ich plany nie działają w próżni. To co widzimy w zaletach cloud computing to bez wątpienia jego elastyczność. To, co było nam potrzebne wczoraj, dziś już nie ma znaczenia. Tym samym koszt projektu czy narzędzia jesteśmy zredukować niemal do zera. W drugą stronę podobnie. Przestają powoli mieć sens pytania: Czy zakupiona infrastruktura da radę? Czy nie kupujemy czegoś za dużo? Drugim istotnym elementem, który dostrzegamy, to czas realizacji - od zapotrzebowania na infrastrukturę do jej gotowości do użycia. Reasumując, warto migrować do chmury, jednak nie jest to droga łatwa. To co kosztuje najwięcej w tej zmianie, to dobre zrozumienie tych elementów chmury, które wniosą wartość z ich wykorzystania. Nie wszystko jest dla wszystkich. Mówimy o elastyczności, automatyzacji, skalowalności, oddaniu w zarządzanie usług, do których nie mamy kompetencji albo nie "opłaca" nam się nimi zarządzać, lepiej poświęcić naszą energię na inne obszary. Wartość chmury to także dostęp do usług, których sami byśmy nie skonfigurowali.