CIO

Czy sport może być dobrym treningiem menadżerskim?

Kiedyś uważałem, że sport jest dobry dla osób, które osiągają przeciętne albo słabe wyniki w nauce, albo ich praca zawodowa nie jest wymagająca. Na pewno nie myślałem, że może poprawić moje osiągnięcia w biznesie. Przyznaję teraz jak bardzo się myliłem!

Czy sport może być dobrym treningiem menadżerskim?

Spędziłem wiele lat na różnych stanowiskach menadżerskich. Lubię pomagać w wyznaczaniu celów i wspierać zespoły w ich osiąganiu. Nie jest to łatwe, ale daje dużo satysfakcji. Uczestniczyłem w wielu szkoleniach z zarządzania zespołami czy motywowania. Zauważyłem, że z każdym kolejnym szkoleniem moja wiedza nie rośnie, a zagadnienia zaczynają się powtarzać. Chciałem dawać z siebie więcej, dlatego zacząłem poszukiwać innych metod pracy i szkolenia. Celem była poprawa w motywowaniu siebie i innych oraz umiejętność skutecznej realizacji projektów nie tylko w miejscu pracy, ale też prywatnie. Odpowiedzią okazał się sport.

Dlaczego Safranow biega?

Przygodę ze sportem rozpocząłem ok. 5 lat temu. Nigdy wcześniej niczego nie trenowałem, a ocena z WF była jedną z gorszych na moim świadectwie. Studia i praca to czas spędzony z nosem przy monitorze komputera. Od wielkiego dzwonu kopanie piłki z kolegami i tyle. Czułem, że coś powinienem zmienić. Mój brzuch zaczął się niebezpiecznie zaokrąglać, a kondycja pozostawiała wiele do życzenia. Nie pamiętam dokładnie dnia, w którym zacząłem biegać. Nie przygotowywałem się do tego specjalnie.  Po prostu nadszedł moment, kiedy zerwałem się z kanapy, ubrałem to co miałem w szafie, wyszedłem z domu i zrobiłem jakieś 3-4 kilometry. Parę dni później pobiegłem raz jeszcze. Biegałem tak przez parę tygodni i udawało mi się ten sam dystans pokonywać coraz szybciej. Czułem się lepiej, byłem z siebie zadowolony, wręcz szczęśliwy.

Nauczyłem się, że dobre zespoły to nie takie które dobrze planują, ale takie, które dobrze realizują plany i zadania. Konsekwentnie i wytrwale. W teorii jest to bardzo proste, ale jak to wdrożyć? Pierwszym krokiem musi być zrozumienie, co jest tak naprawdę problemem i co nam przeszkadza w osiąganiu wytyczonych celów. Sport jest pod tym względem rewelacyjny, gdyż jest bardzo obiektywny.

W trakcie biegania dużo myślałem i analizowałem. Zaskoczyło mnie to, że nagle rozwiązywanie nawet najtrudniejszych problemów przychodziło z dużą łatwością. To naprawdę działa, pomyślałem! Wizyta w sklepie sportowym, pierwsze “profesjonalne” buty biegowe za 50 zł i jeszcze większa frajda z biegania. Do tego aplikacja na telefonie komórkowym, aby śledzić przebyte kilometry, analizować wykonane treningi i planować kolejne. Kupowanie gadżetów to bardzo przyjemna część sportu, przynajmniej do czasu jak nie zauważy tego żona. Zaraziłem się. Zacząłem biegać dłuższe dystanse. Startować w zawodach. Parę razy przebiegłem maraton, niedawno dodałem też triathlon i mogę uznać się za sportowca amatora, spędzającego tygodniowo około 7 godzin na treningu.

Konsekwencja w działaniu: rzecz o szlifowaniu charakteru

Z perspektywy kilku już lat treningów jestem przekonany, że inwestycja w sport to jedna z najlepszych rzeczy, które wydarzyły się w moim życiu. Nigdy nie miałem większego problemu z wyznaczaniem celów – ambitnych, precyzyjnych, mierzalnych, itd. Szacunek dla osoby, która wymyśliła akronim SMART. Jak pewnie każdy, kto czyta ten artykuł potrafię zbudować strategię, zrobić ładną prezentację i nawet czasami udaje się ją dobrze sprzedać.

Motywacja na początku drogi do osiągnięcia celu jest zawsze wysoka. Problemy zaczynają się później i – jak wiemy z doświadczenia – nie zawsze nasze cele są osiągane. Z reguły problemem jest realizacja zadań. Nauczyłem się, że dobre zespoły to nie takie które dobrze planują, ale takie, które dobrze realizują plany i zadania. Konsekwentnie i wytrwale. W teorii jest to bardzo proste, ale jak to wdrożyć? Pierwszym krokiem musi być zrozumienie, co jest tak naprawdę problemem i co nam przeszkadza w osiąganiu wytyczonych celów. Sport jest pod tym względem rewelacyjny, gdyż jest bardzo obiektywny.

Motywacja i silna wola

Planując start w maratonie – i chcąc ukończyć go w założonym przez siebie realnym, ale ambitnym czasie – musimy konsekwentnie realizować plan treningowy. Zauważcie, że projekt maraton ma bardzo ładnie i precyzyjnie zdefiniowany cel. Mój cel w roku 2013 brzmiał – ukończyć 35 PZU Maraton Warszawski, przebiec 42 195 metrów, w dniu 29 września 2013 roku, w Warszawie, w czasie poniżej 4 godzin. Dokładnie określone miejsce, termin, dystans i oczekiwany rezultat. Ambitny, ale osiągalny. Dużo ludzi to robi. Tylko czy takie precyzyjne określenie celu wystarczy? Potrzebny jest dobry plan treningowy, który trzeba zacząć odpowiednio wcześniej. A jeszcze ważniejsza jest realizacja tego planu. Jeżeli mój plan mówił, że w niedzielę miałem przebiec 20 km, w tempie 5:50 min/km, to musiałem to zrobić. Niezależnie od pogody, nastroju, i innych obowiązków. Po prostu to robiłem. O ile dobrze pamiętam, bieg ukończyłem w czasie nieco ponad 3:50. Udało się!

O motywacji i silnej woli, która pozwala nam realizować te drobne kroki napisano wiele. Sport pozwolił mi odkryć, że tendencja do niewykonywania zadań, odkładania ich w czasie czy robienia ich źle nie leży wcale w źle zdefiniowanym celu, ale złym podejściu do dyscypliny i silnej woli.A silna wola jest jak mięśnie, można ją trenować, zaczynając od rzeczy prostych, takich jak sport i realizacja planów treningowych.

Sześciomiesięczny plan przygotowawczy do maratonu – w zależności od oczekiwanego na mecie rezultatu – będzie zawierać 100 – 150 różnych zadań do wykonania w określone dni tygodnia. Musimy się trzymać kolejności oraz utrzymywać odpowiednie przerwy między treningami. Zainteresowanym zrozumieniem, dlaczego tak musi być ze sportowego punktu widzenia polecam poczytać o super kompensacji. Źle przepracowany plan treningowy bardzo szybko zostanie brutalnie zweryfikowany w dniu zawodów. Jedynie choroba jest dobrym wytłumaczeniem, ale jak trenuję, to prawie nie choruję, taka dodatkowa korzyść :-).

O motywacji i silnej woli, która pozwala nam realizować te drobne kroki napisano wiele. Sport pozwolił mi odkryć, że tendencja do niewykonywania zadań, odkładania ich w czasie czy robienia ich źle nie leży wcale w źle zdefiniowanym celu, ale złym podejściu do dyscypliny i silnej woli. A silna wola jest jak mięśnie, można ją trenować, zaczynając od rzeczy prostych, takich jak sport i realizacja planów treningowych. Czy myślicie jednak, że zawsze jest łatwo? Czy zawsze z uśmiechem wybieram bieganie na wietrze i deszczu zamiast sofy oraz książki lub filmu? Oczywiście, że nie.

Wypracowałem jednak parę magicznych sztuczek, które wspierają siłę woli:
1.     Przygotowuję ubranie i buty, tak abym je widział, i nie musiał szukać czy wybierać. To w pewnym sensie symbole, które przypominają mi o planie i pomagają wrócić na właściwy tor.
2.     W trudniejszych przypadkach wychodzę na trening z myślą, że go skrócę. Lepiej bowiem wykonać 50% zdania niż nie wykonać go wcale. Z reguły jak już taki trening zacznę, to realizuję go w 100%.

Proste, ale bardzo skuteczne. W pracy zawodowej stosuję od niedawna podobne techniki. Jeżeli mam do wypełnienia jakąś bardzo niemiłą tabelkę, to zostawiam otwarty arkusz kalkulacyjny, tak aby następnego dnia po włączeniu komputera był on widoczny. Czasami zrealizuję część zadania, wiedząc, że klucz leży w rozpoczęciu działania.Zainteresowanym polecam książkę Roya Baumeistera “Willpower: Rediscovering Our Greatest Strength”. Jest dostępne polskie tłumaczenie – „Siła woli. Odkryjmy na nowo to, co w człowieku najpotężniejsze”. Roy Baumeister w ciekawy sposób rozkłada temat siły woli i nawyków na czynniki pierwsze. Jest tam również sporo wskazówek i opisów metod, niezwykle przydatnych w trakcie pracy nad siłą woli.

Sześciomiesięczny plan przygotowawczy do maratonu – w zależności od oczekiwanego na mecie rezultatu – będzie zawierać 100 – 150 różnych zadań do wykonania w określone dni tygodnia. Musimy się trzymać kolejności oraz utrzymywać odpowiednie przerwy między treningami. Zainteresowanym zrozumieniem, dlaczego tak musi być ze sportowego punktu widzenia polecam poczytać o super kompensacji. Źle przepracowany plan treningowy bardzo szybko zostanie brutalnie zweryfikowany w dniu zawodów.

Jak mawiał Michael Phelps: „Ponieważ wszystko jest możliwe, człowiek powinien mieć wielkie marzenia. Im większe, tym lepiej.”. Ja już wiem, że wszystko jest możliwe. Sport z jednej strony zaspokaja moje zapotrzebowanie na stymulację i walkę z przeciwnościami, a z drugiej zapewnia wymierną nagrodę w postaci ukończenia wyścigu. Trudno mi opisać moje zadowolenie, gdy w rodzinnym Kętrzynie w roku 2017 wygrałem w swojej kategorii wiekowej bieg na 10km!

Na koniec jeszcze jeden cytat. Roger Staubach, uznany trener NFL mawiał, że spektakularne wyniki zawsze poprzedzone są niespektakularnymi przygotowaniami. Pamiętajmy o tym na co dzień. Ćwiczmy motywację i silną wolę. Uczmy tego ludzi w naszych zespołach. Sport może nam bardzo w tym bardzo pomóc. Zachęcam tych, którzy jeszcze tego nie odkryli do zabawy z bieganiem, kolarstwem czy triathlonem. Nie będziecie tego żałować!

Marcin Safranow, dyrektor Departamentu IT w Optima SA

 

Czy sport może być dobrym treningiem menadżerskim?Opinie innych członków CIONET Polska w specjalnym wydaniu magazynu ITwiz

Podzieliliśmy je na 6 głównych działów: kreowanie wartości i przychodów; Customer Experience; automatyzacja; cyberbezpieczeństwo; Business Leadership i Talent Management. Doświadczenia swoich organizacji z tym związane opisało 17 liderów cyfryzacji reprezentują: PKO BP; Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji we Wrocławiu; BEST SA; AmRest Holding SE; Liberty Global (właściciela UPC Polska); Zarząd Morskich Portów Szczecin i Świnoujście; Nowa Itaka; Rossman; Grupa Kęty; Optima; Nordea; Idea Bank; Grupa Onet; Moneygram; T-Mobile Polska i Tauron Polska Energia.

Ups! Nie mogliśmy znaleźć twojego formularza.

Tagi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *