Cyberbezpieczeństwo

W jaki sposób szerzy się dezinformacja w internecie i jak z nią walczyć

Dezinformacja w stosunkach międzynarodowych jest równie stara jak one same. Tak, jak koń trojański nie jest wymysłem dzisiejszych informatyków. Ale w erze Internetu manipulowanie przekazem informacyjnym stało się orężem, który – w sposób nieporównywalny do wszystkiego, co było wcześniej – umożliwia wpływanie na decyzje innych państw, ich społeczeństw i liderów. Relacja zasięgu – i potencjalnej skuteczności – do kosztów nigdy nie była dla zagranicznych dezinformatorów tak korzystna.

W jaki sposób szerzy się dezinformacja w internecie i jak z nią walczyć

Z dezinformacyjnego arsenału najbardziej „korzysta” Rosja, choć dystans do niej zaczynają odrabiać Chiny. NATO – podobnie jak Unia Europejska – określa dezinformację jako „świadome tworzenie i rozprzestrzenianie fałszywych oraz zmanipulowanych informacji z zamiarem oszustwa lub wprowadzania w błąd, co ma prowadzić w efekcie do pogłębiania podziałów wśród sojuszników i podrywać zaufanie obywateli do demokratycznie wybranych rządów”.

Cele międzynarodowej dezinformacji

W stosunkach międzynarodowych dezinformacja może prowadzić w państwach demokratycznych nawet do zmanipulowanego przejmowania władzy przez faworytów obcych mocarstw. Jak wynika z badań The Australian Strategic Policy Institute, od listopada 2016 r. do kwietnia 2019 r. dezinformacyjnej ingerencji Rosji doświadczyło co najmniej 20 państw, w których odbyły się wybory lub referenda, i to tylko te uznawane za wolne lub częściowo wolne.

Rosyjskie trolle i boty docierały w czasie kampanii prezydenckiej w USA w 2016 r. do co najmniej 126 mln Amerykanów na Facebooku, 20 mln na Instagramie i 1,4 mln na Twitterze. Można postawić zasadne pytanie, ilu ludzi w rezultacie zmieniło swoje zachowanie? Trzeba też pamiętać, że w amerykańskim systemie wyborczym 100 tys. głosów oddanych w tak zwanych Swing States może być rozstrzygające dla całościowego wyniku wyborów, o czym rosyjscy organizatorzy dezinformacji wiedzą doskonale.

Rosyjskie trolle i boty docierały w czasie kampanii prezydenckiej w USA w 2016 r. do co najmniej 126 mln Amerykanów na Facebooku, 20 mln na Instagramie i 1,4 mln na Twitterze. Można postawić zasadne pytanie, ilu ludzi w rezultacie zmieniło swoje zachowanie? Trzeba też pamiętać, że w amerykańskim systemie wyborczym 100 tys. głosów oddanych w tak zwanych Swing States może być rozstrzygające dla całościowego wyniku wyborów, o czym rosyjscy organizatorzy dezinformacji wiedzą doskonale.

Wskutek poważnego pogorszenia się stosunków Rosji z Zachodem po agresji przeciw Ukrainie i nielegalnej aneksji Krymu, również Polska stała się jednym z głównych państwowych obiektów rosyjskich manipulacji informacyjnych. Szczególnie w wymiarze polityki historycznej przybrały one bezprecedensową skalę i formy. Jej przyczyny i cele prezentują prace warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich (szczególnie autorstwa Marii Domańskiej), wskazując m.in. na kontekst rosyjskich dążeń do osłabienia wspólnot euroatlantyckich i jej poszczególnych członków. Ktoś zapyta, co ma wspólnego z dzisiejszym NATO i Unią Europejską tak haniebna – jak obecnie trwająca w Rosji – rehabilitacja stalinizmu i retuszowanie współpracy Stalina i Hitlera? Czemu służy równoległe piętnowanie przedwojennych rządów innych państw jako rzekomych sojuszników nazistowskich Niemiec? Czyż nie chodzi wyłączenie o sprawy propagandy wewnętrznej i konsolidacji społeczeństwa rosyjskiego wokół pewnych historycznych mitów?

Otóż nie tylko. W tym „świecie przedstawień” – zbudowanym z rosyjskich kłamstw – „Polska, jako sojusznik Hitlera”  koduje wpółczesnym Rosjanom obraz zagrożeń,  osłabiając jednocześnie ważnego członka wspólnoty państw, którą Rosja świadomie przedstawia jako przeciwnika. W narracji Moskwy, skoro Polacy zdradzali innych (Czechosłowacja – 1938) w przeszłości, to nie ma gwarancji, że nie uczynią tego ponownie. Jakkolwiek oburzająco czy abstrakcyjnie by to w Polsce brzmiało, takie konstatacje mogą za granicą lepiej rezonować. A w rosyjskiej propagandzie historycznej ważne jest kreowanie kontekstu dla działań operacyjnych. Dotyczy to także zabiegów dezinformacyjnych, które – przy wykorzystaniu dedykowanych portali społecznościowych, preparowanych fake newsów lub zmanipulowanych doniesień, czy w końcu fałszowania dokumentów, które owym „historycznym grzechom” – dopiszą współczesną kontynuację. Na przykład, że w Sejmie uważają, że stała baza USA w Polsce oznaczać będzie utratę części suwerenności (z powołaniem się na jednego niezrzeszonego posła), lub że (w wymyślonym wywiadzie) polski generał krytykuje obecność wojskową USA w Polsce.

Czy mamy świadomość zagrożenia dezinformacją?

W zakresie przeciwdziałania dezinformacji Polska wypada na tle innych państw niejednoznacznie. Zagraniczne renomowane ośrodki badawcze sytuują Polskę, jeżeli nie wśród liderów, to w gronie państw o dużej świadomości zagrożeń, jednak przede wszystkim wśród organów i instytucji rządu. Gorzej rzecz wygląda w odniesieniu do społeczeństwa i jego powszechnej edukacji medialnej, mimo wartościowych specjalistycznych badań nad dezinformacją i naturalnym szerokim zainteresowaniu tą tematyką ze strony mediów.

Wśród polskich ośrodków, cieszących się również renomą międzynarodową, regularne badania i analizy prowadzą i publikują eksperci Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych oraz Ośrodka Studiów Wschodnich. Cyklicznie raportuje Visegrad Insight czy Kolegium Europy Wschodniej z Wrocławia. Na różnych uczelniach prowadzone są indywidualne badania wieńczone interesującymi wydarzeniami, raportami i projektami. W zakresie edukacji szkolnej wartościową pracę wykonuje Fundacja Nowoczesna Polska, poprzez Serwis Edukacja Medialna, z którego mogą korzystać nauczyciele. Otrzymują ponad 230 skryptów lekcji w dziedzinie szeroko pojętej edukacji medialnej dla wszystkich poziomów szkół podstawowych i średnich, ale z mocno ograniczonym zakresem odnoszącym się bezpośrednio do dezinformacji.

Na wyróżnienie zasługują również inicjatywy Fundacji Panoptykon, która – we współpracy z Fundacją Reporterów – przygotowała publikację „Stop dezinformacji. Poradnik dla dziennikarzy i redakcji”. Stowarzyszenie Demagog zostało natomiast pierwszym członkiem International Fact-Checking Network. Szereg redakcji dziennikarskich śledzi problematykę dezinformacji na bieżąco, a część z nich prowadzi również projekty poświęcone jej wyłącznie, np. Gazeta Prawna, CyberDefence24.pl, czy polska edycja EuroActiv.

W rosyjskiej propagandzie historycznej ważne jest kreowanie kontekstu dla działań operacyjnych. Dotyczy to także zabiegów dezinformacyjnych, które – przy wykorzystaniu dedykowanych portali społecznościowych, preparowanych fake newsów lub zmanipulowanych doniesień, czy w końcu fałszowania dokumentów, które owym „historycznym grzechom” – dopiszą współczesną kontynuację. Na przykład, że w Sejmie uważają, że stała baza USA w Polsce oznaczać będzie utratę części suwerenności (z powołaniem się na jednego niezrzeszonego posła), lub że (w wymyślonym wywiadzie) polski generał krytykuje obecność wojskową USA w Polsce.

Odpowiedź instytucji państwowych

W administracji państwowej i rządowej, w tym Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Ministerstwo Obrony Narodowej, powstały zajmujące się przeciwdziałaniem międzynarodowej dezinformacji zespoły. MSZ jest operatorem systemu Rapid Alert System (RAS) Unii Europejskiej, dedykowanego reagowaniu na incydenty dezinformacyjne, i prowadzi szkolenia, również dla kierownictw organów centralnych. W ramach szerszych kompetencji kwestiami zagrożeń dezinformacyjnych zajmują się Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, Departament Bezpieczeństwa Narodowego w KPRM, służby wywiadu i kontrwywiadu.

Przekrojową działalność poświęconą badaniom, szkoleniom i doradztwu w zakresie użytkowania Internetu prowadzi Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa (NASK) – Państwowy Instytut Badawczy, podlegający Ministerstwu Cyfryzacji. W ramach swej misji promowania i wdrażania koncepcji społeczeństwa informacyjnego, zajmuje się on również edukacją – głównie dzieci i młodzieży – nakierowaną na bezpieczne korzystanie z sieci i nowych technologii. NASK jest także odpowiedzialny za prowadzenie platformy bezpiecznewybory.pl.

Platforma Przeciwdziałania Dezinformacji

W Polsce, jak i w wielu państwach Zachodu i organizacjach je zrzeszających, wyłoniły się zatem narzędzie, przy pomocy których można budować silniejszą odpowiedź na rosyjską dezinformację. W świecie mediów społecznościowych – gdzie niemal każdy staje się  twórcą,  odbiorcą i przekaźnikiem treści medialnych – kluczowa pozostaje powszechna edukacja medialna.

Dlatego, przy wsparciu NATO, zespół badaczy ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, Uniwersytetu Warszawskiego, Akademii Wojsk Lądowych we Wrocławiu oraz praktyków w dziedzinach edukacji i międzynarodowego zwalczania dezinformacji opracował projekt Platformy Przeciwdziałania Dezinformacji (PPD) – Badania i Edukacja. Ma on na celu wzmocnienie społecznej odporności na fałsz informacyjny. Adresowany jest szczególnie do młodszych pokoleń – studentów i uczniów w Polsce (zob. – zob. R. Kupiecki, T. Chłoń, F. Bryjka, K. Kozłowski, J. Misiuna, J. Podemska, P. Podemski, Platforma przeciwdziałania Dezinformacji – budowanie odporności społecznej. Badania i edukacja, Dom Wydawniczy Elipsa, Warszawa 2021).

W administracji państwowej i rządowej, w tym Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Ministerstwo Obrony Narodowej, powstały zajmujące się przeciwdziałaniem międzynarodowej dezinformacji zespoły. MSZ jest operatorem systemu Rapid Alert System (RAS) Unii Europejskiej, dedykowanego reagowaniu na incydenty dezinformacyjne, i prowadzi szkolenia, również dla kierownictw organów centralnych. W ramach szerszych kompetencji kwestiami zagrożeń dezinformacyjnych zajmują się Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, Departament Bezpieczeństwa Narodowego w KPRM, służby wywiadu i kontrwywiadu.

PPD jest propozycją modelu działania ogólnokrajowego obejmującego docelowo wszystkie poziomy edukacji szkolnej i akademickiej. Przyświecają jej następujące zasady:

  • obywatelskość – społeczna „własność” i niezależność od agend rządowych, ale gotowość do współdziałania z nimi,
  • sieciowość – horyzontalna (międzyuczelniana) i wertykalna (szkoła wyższa-szkoła średnia-szkoła podstawowa),
  • masowość – docelowo obejmująca swoim zasięgiem jak najwięcej placówek edukacyjnych, studentów i uczniów oraz innych odbiorców,
  • praktyczność – operacjonalizacja badań, przełożenie ich na działania praktyczne,
  • medialność – rozpowszechnianie efektów PPD przez patronów i partnerów w środkach masowego przekazu, ogólnokrajowych i lokalnych.

PPD może przyczynić się w innowacyjny sposób i względnie szybko  do zwiększenia świadomości i zrozumienia zagrożeń dezinformacyjnych wśród docelowych jej adresatów w wybranych ośrodkach uniwersyteckich i w szkołach. Wdrożony model – lub jego elementy – pozostając otwartym na systematyczne aktualizacje , może być zastosowany w innych krajach.

Ambasador Tomasz Chłoń, b. Dyrektor Biura Informacji NATO w Moskwie

dr hab. Robert Kupiecki, profesor Uniwersytetu Warszawskiego (Wydział Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych), b. Ambasador RP w Waszyngtonie i b. wiceminister obrony narodowej

Artykuł wyraża wyłącznie osobiste opinie.

Tagi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *