Branża ITRynekPolecane tematy

Trzeba zwiększyć nasycenie gospodarki technologiami IT

Z Tomaszem Klekowskim, prezesem Związku Pracodawców Technologii Cyfrowych Lewiatan i dyrektorem Business Go-To-Market w regionie EMEA, rozmawiamy o wpływie IT na innowacyjność różnych sektorów gospodarki, zwłaszcza na energetykę, edukację i zakłady opieki zdrowotnej oraz o przyznanej Ministerstwu Edukacji Narodowej przez ZPTC Lewiatan nagrodzie new@poland 2014.

Trzeba zwiększyć nasycenie gospodarki technologiami IT

Czym zajmuje się Związek Pracodawców Technologii Cyfrowych Lewiatan?

Konfederacja Lewiatan, jako reprezentatywna organizacja pracodawców, skupia się na tym, w jaki sposób poprawić system prawny czy warunki konkurencyjności przedsiębiorstw w Polsce. Zrzeszony w Lewiatanie Związek Pracodawców Technologii Cyfrowych skupia się na tym, jak wykorzystać potencjał innowacyjny branży IT.  Związek obejmuje zarówno czołowe międzynarodowe firmy IT, taki jak: Intel, Google, IBM, Microsoft, Facebook, jak i te o polskich korzeniach: Asseco Poland, Netia czy Sygnity. Członkami są również firmy z sektora MSP, zajmujące się tworzeniem oprogramowania oraz wdrażaniem usług. Celem Związku jest promowanie transformacyjnej roli ICT w rozwoju gospodarki i społeczeństwa, roli daleko wykraczającej poza tradycyjną formułę wspierania podstawowej działalności przedsiębiorstw.

Ostatnio uczestniczyłem w dyskusji o przedsiębiorczości i innowacyjności. Bez wątpienia IT jest obecnie jedną z najbardziej innowacyjnych branż. Produkty w tym sektorze rozwijane są bardzo szybko i żyją krótko, więc ten cykl jest niezwykle dynamiczny. Jako Związek Pracodawców Technologii Cyfrowych Lewiatan wiemy, jak taki innowacyjny ekosystem budować. Aby zwiększać innowacyjność oraz konkurencyjność gospodarki, konieczna jest bliska współpraca ośrodków akademickich i przemysłu.

Jako Związek przygotowaliśmy – wspólnie z Polską Izbą Informatyki i Telekomunikacji oraz Narodowym Centrum Badań i Rozwoju – agendę badawczą InnoICT. Opracowaliśmy wniosek, który jest właśnie oceniany. Budżet tej agendy badawczej przekracza miliard złotych! Ma on pomóc firmom zdobywać środki na projekty R&D. Tylko w ten sposób możemy zmienić charakter polskiej branży IT z handlowo-usługowej na sektor zorientowany na tworzenie wartości i innowacji.

Zobrazuję to na przykładzie centrum badawczego Intela w Gdańsku. Obecnie pracuje tam niemal 1500 osób i ta liczba systematycznie rośnie. Współpracujemy nie tylko z Politechniką Gdańską, ale z wieloma innymi uczelniami. Powód jest oczywisty: tak duży i prężnie rozwijający się ośrodek R&D potrzebuje wsparcia większego, niż jest go w stanie zapewnić jedna uczelnia. Z drugiej strony współpraca z biznesem katalizuje na uczelni nowe projekty oraz zmienia myślenie o innowacjach i ich komercjalizacji.

Jako Związek przygotowaliśmy także – wspólnie z Polską Izbą Informatyki i Telekomunikacji oraz Narodowym Centrum Badań i Rozwoju – agendę badawczą InnoICT. Opracowaliśmy wniosek, który jest właśnie oceniany. Budżet tej agendy badawczej przekracza miliard złotych! Ma on pomóc firmom zdobywać środki na projekty R&D. Tylko w ten sposób możemy zmienić charakter polskiej branży IT z handlowo-usługowej na sektor zorientowany na tworzenie wartości i innowacji.

Jak dotąd, bardzo rzadko zdarzało się, aby duży fundusz inwestycyjny, np. Intel Capital, zainwestował w polską spółkę…

Na przestrzeni lat zainwestowaliśmy w wiele firm w Polsce, pierwszą inwestycją była Wirtualna Polska, w kolejnych latach Intel Capital zainwestował w kilka polskich przedsiębiorstw. Często jednak słyszałem dyskusje o tym, czy i gdzie można – w naszym regionie – znaleźć organizacje z potencjałem międzynarodowym. Okazywało się, że łatwiej jest o nie w Estonii czy w Czechach. Firmy z tamtych krajów nie miały jednak wyjścia. To, że ich rynki są małe powoduje, że od razu muszą myśleć o wyjściu za granicę. Inaczej nie osiągną odpowiedniej skali biznesu, aby przetrwać. Łatwiej było więc dostrzec i zainwestować w czeski AVG. Tymczasem polskie korporacje często oferowały produkty, które były zoptymalizowane wyłącznie pod kątem polskiego rynku. Trudno jest wejść na rynki zagraniczne, jeśli nie myśli się o tym na początku, przygotowując nowy produkt.

To się jednak dziś zmienia. Kiedyś np. nie było polskich firm regionalnych, o globalnych nie mówiąc. Teraz mamy już takie przykłady. Są to np. Asseco Poland, Comarch czy polskie firmy dystrybucyjne. Powstało także wiele inkubatorów przedsiębiorczości. Coraz więcej firm współpracuje z uczelniami, tak jak Intel w ramach programu Intel Business Challenge Europe. Widać też zmianę wśród studentów. Coraz popularniejsze staje się wśród nich tworzenie własnych biznesów, zwłaszcza w IT. To przecież atrakcyjna alternatywa w stosunku do pracy w korporacji. Nie chcę tu bynajmniej powiedzieć, że korporacje są złe. Niemniej jednak znacznie lepiej funkcjonują, gdy wokół nich działa ekosystem innowacyjnych przedsiębiorstw.

Wspominał Pan o agendzie badawczej InnoICT. Czy firmy, które Pan wymienił, zakładane np. przez studentów, będą mogły również korzystać z tych funduszy?

Jest ona co prawda skierowana do firm dużych, ale one z pewnością będą zleceniodawcami dla mniejszych podmiotów. Projekty te będą kreowały sieć współpracy dziesiątek, a nawet setek firm. Podam konkretne przykłady takiej współpracy. W naszym ośrodku w Gdańsku często potrzebujemy dużych zasobów do testowania jakichś rozwiązań. Zazwyczaj oddajemy tę część w outsourcing mniejszym, polskim firmom. To znacznie przyspiesza cały proces. Firmy te są bardzo elastyczne i chętnie podejmują się takich prac. Dla nich jest to także kwestia zrozumienia nowych rozwiązań. Te same organizacje tworzą później komplementarne do naszych produkty.

Inny przykład to współpraca Intela i Grupy Energa związana z zastosowaniem tzw. internetu rzeczy w energetyce. To element polityki Intela związanej z rozwojem produktów smart grid i smart metering. Część z nich powstaje w Gdańsku. W projektach tego typu uczestniczą również lokalne firmy, które tworzą własne rozwiązania. Intel bowiem dostarcza jedynie podstawowe technologie. Gotowe produkty rozwijane są przez lokalne firmy, w tym polskie, żyjące np. w ekosystemie naszego centrum badawczego w Gdańsku. O takiej branży IT mówimy i taką branżę IT chcemy stworzyć, zarówno z perspektywy Intela, jak i Związków Pracodawców Technologii Cyfrowych Lewiatan. Taki model prowadzi do powstania zdrowej, innowacyjnej gospodarki.

Wracając do projektu z Grupą Energa. Czy są lokalni partnerzy tworzący rozwiązania smart grid, czy smart metering?

Od kilku już lat w Intelu działa grupa zorientowana na rynek energetyczny. W projekcie tym uczestniczy gdańska firma Solwit, która korzysta z naszych doświadczeń. Wyzwania, przed jakimi stoi branża energetyczna, wymuszą szybką – i na dużą skalę – informatyzację. Tylko w taki sposób sektor ten jest w stanie równoważyć podaż i popyt na energię. Aby to robić, musi wpływać na popyt. Wymaga to zbudowania infrastruktury, która pozwala zarówno na sprzedawanie, jak i kupowanie energii, uwzględnia rosnącą liczbę tzw. prosumentów. To powoduje, że sieć energetyczną trzeba zrównoleglić z siecią IT. Przykładowo, transformatory muszą działać dwukierunkowo, muszą być zarządzalne, a na poziomie domu powinien funkcjonować co najmniej inteligentny licznik, który pozwala trochę lepiej odczytywać pobór energii. Ale dużo lepiej byłoby, gdyby ten licznik wiedział również jakie urządzenia, kiedy i ile energii konsumują. W kolejnym kroku może udałoby się część z tych urządzeń włączyć w system, który sterowałby ich włączaniem i wyłączaniem w najbardziej optymalnych porach dnia.

Wyzwania, przed jakimi stoi branża energetyczna, wymuszą szybką – i na dużą skalę – informatyzację. Tylko w taki sposób sektor ten jest w stanie równoważyć podaż i popyt na energię. Aby to robić, musi wpływać na popyt. Wymaga to zbudowania infrastruktury, która pozwala zarówno na sprzedawanie, jak i kupowanie energii, uwzględnia rosnącą liczbę tzw. prosumentów. To powoduje, że sieć energetyczną trzeba zrównoleglić z siecią IT. Przykładowo, transformatory muszą działać dwukierunkowo, muszą być zarządzalne, a na poziomie domu powinien funkcjonować co najmniej inteligentny licznik.

To też nie rozwiązuje do końca problemu, bo nie każde urządzenie można włączać wówczas, gdy jest to wygodne dla elektrowni. Choć np. lodówka czy system ogrzewania funkcjonują z pewną bezwładnością, więc lepiej się do tego nadają. System komunikacji do takiego inteligentnego domu musi również zawierać rozwiązania związane z elastycznymi taryfami. W skali jednego domu takie rozwiązanie jednak niewiele daje. Dopiero gdy działamy w naprawdę dużej skali i dokładamy do tego zaawansowaną analitykę, możemy ocenić nie tylko wielkość poboru mocy z jakiegoś obszaru, lecztakże powiązać to z prognozami pogody, która mocno wpływa na zużycie energii. Porównywanie wielu różnych czynników umożliwiają rozwiązania Big Data i modele prognostyczne, z których wynika np. to, jaką ustalić cenę energii, aby móc w danym okresie oszczędzić 30 MW.

Takie zmiany wymagają chyba znaczących inwestycji sektora energetycznego w Polsce?

Musi on zbudować infrastrukturę pod projekty smart grid, smart metering – od sensorów, poprzez koncentratory i transformatory, po centra danych, w których zbierane będą dane. Na to nałożona musi zostać analityka. Musi to też być maksymalnie zautomatyzowane, aby było łatwo tym zarządzać, oraz niezwykle bezpieczne. Trzeba również wszystko dostosować do różnych cykli życia produktów w sektorze energetycznym i IT. Są one na tyle rozbieżne, że obydwie strony muszą wykonać ogromną pracę. Przedstawiciele firm energetycznych są zmuszeni zaakceptować fakt, że niektóre z produktów będą żyły krócej, niż byli dotąd przyzwyczajeni. Z kolei firmy IT muszą tworzyć rozwiązania, które będą działać poprawnie nawet za kilkanaście lat.

Na to nakładają się dyskusje związane z polityką klimatyczną Unii Europejskiej. Energię tworzy się jednak po to, aby gospodarka ją zużywała. Jeśli zmniejszy się struktura zużycia energii w gospodarce, to może okazać się, że nie trzeba aż tak bardzo zmieniać obecnego „mixu” energetycznego. Tym bardziej że wzrost zużycia energii nie jest wprost proporcjonalny do wzrostu gospodarczego. Nie da się dokonać prostej ekstrapolacji. Równie dobrze można było w XIX wieku zastanawiać się, ile będzie potrzeba pastwisk i koni, aby w wieku XX gospodarka rozwijała się równie szybko. Tymczasem w gospodarce nie używa się dziś koni.

Podobnie, prognozując zapotrzebowanie na energię, nie uwzględniamy postępu technologicznego, który zmienia zupełnie niektóre branże i zmniejsza ich zapotrzebowanie na nią. Jedna z amerykańskich agend rządowych sporządziła analizę, w której porównała różne scenariusze. W jednym, zamrożono wszystkie parametry i pokazano wykres wzrostu zużycia energii. Kolejny scenariusz uwzględniał wprowadzenie znacznych oszczędności zmierzających do poprawienia efektywności energetycznych. Zużycie energii rosło nieco wolniej. Trzeci scenariusz – mający na uwadze wysokie nasycenie gospodarki technologiami IT – pokazał, że do 2030 roku można by tylko w Stanach Zjednoczonych zredukować zużycie w stopniu równym produkcji prądu przez trzydzieści 600 MW elektrowni, czyli o 18 GW.

Prognozując zapotrzebowanie na energię, nie uwzględniamy postępu technologicznego, który zmienia zupełnie niektóre branże i zmniejsza ich zapotrzebowanie na nią. Jedna z amerykańskich agend rządowych sporządziła analizę, w której porównała różne scenariusze. Ten, który miał na uwadze wysokie nasycenie gospodarki technologiami IT pokazał, że do 2030 roku można by tylko w Stanach Zjednoczonych zredukować zużycie w stopniu równym produkcji prądu przez trzydzieści 600 MW elektrowni, czyli o 18 GW.

Wydaje mi się, że w Polsce mówimy najwięcej o pierwszym scenariuszu, ale on jest zupełnie nieuzasadniony, bo tak to nie będzie się z pewnością rozwijać. Dotychczasowe, duże redukcje zużycia energii w Polsce to nie efekt tego, że wdrożyliśmy jakieś programy oszczędnościowe, lecz dlatego, że w naturalny sposób firmy zmieniły swoje procesy produkcyjne. Korzystają z zupełnie innych technologii, niż te z lat 80. XX wieku.

Obecnie mówi się, że zużycie energii w największym stopniu rośnie w centrach danych…

Amerykanie opracowali analizę, z której wynika, że wzrost zużycia energii w centrum danych o 1 MW powoduje spadek zużycia energii w innych obszarach gospodarki o 10 MW. Skąd to się bierze? Weźmy np. pod uwagę branżę wydawniczą. Odejście od papieru powoduje znaczne oszczędności w zużyciu energii w związku z ograniczeniem jego produkcji. Do tego dochodzi także ograniczenie transportu związanego z przewożeniem papieru do drukarni, gazet z drukarni do wydawców oraz od wydawców do czytelników.

Czy dlatego, jako Związek, przyznali Państwo nagrodę Ministerstwu Edukacji Narodowej za e-podręczniki?

E-podręczniki są przykładem – dokonanej przez Ministerstwo – transformacji całej branży. Może wpływ na zużycie energii w gospodarce nie jest zbyt istotny dla MEN, ale jest nim szybkość i łatwość dostępu oraz szybka aktualizacja e-podręczników, czy zagwarantowanie równości w dostępie do nich.

Oponenci mówią, że e-podręczniki będą wymuszać zakup drogich urządzeń – komputerów i tabletów. Jednak teraz urządzenie, z którego uczeń może korzystać, kosztuje w granicach kilkuset złotych. Takie urządzenie można zaś wykorzystywać przez 3-4 lata. Komplet podręczników do jednej klasy to także wydatek kilkuset złotych. Oczywiście rozumiem, że oprócz tego urządzenia trzeba mieć treści, częściowo płatne. Taki model jest, mimo wszystko,  bardziej efektywny kosztowo i dużo bardziej nowoczesny. Pozwala również przenieść średniowieczny model uczenia za pomocyątablicy i kredy na nowoczesny sposób nauczania, w którym klasa jest zorientowana na współpracę, gdzie liczą się umiejętności wyszukiwania informacji i  jej oceny, a także możliwość jej syntetyzowania z wielu źródeł. To umiejętności niezbędne w nowoczesnej gospodarce. Nie da się ich zdobyć, korzystając z papierowych podręczników, które zamykają całą informację w swoich okładkach.

E-podręczniki są przykładem – dokonanej przez Ministerstwo – transformacji całej branży. Może wpływ na zużycie energii w gospodarce nie jest zbyt istotny dla MEN, ale jest nim szybkość i łatwość dostępu oraz szybka aktualizacja e-podręczników, czy zagwarantowanie równości w dostępie do nich. Należy zachęcać szkolnictwo do korzystania z platform otwartych. To mobilizuje nauczyciela do szukania dodatkowych materiałów. Dlatego projekt „Platforma edukacyjna e-podręczniki MEN uznaliśmy za najbardziej transformacyjny.

Należy zachęcać szkolnictwo do korzystania z platform otwartych. To mobilizuje nauczyciela do szukania dodatkowych materiałów. Dlatego projekt „Platforma edukacyjna e-podręczniki MEN uznaliśmy za najbardziej transformacyjny, i to jemu przyznaliśmy nagrodę new@poland 2014. Zgłoszone do konkursu projekty dotyczyły trzech kategorii: edukacji właśnie, a także telemedycyny i High Performance Computing/Big Data. To pokazuje, gdzie jest największy potencjał w zastosowaniu technologii teleinformatycznych, zwłaszcza w edukacji i medycynie, które nie wykorzystają w pełni potencjału IT ze szkodą dla samych siebie.

Jak wygląda obecnie stan „informatyzacji” w medycynie i edukacji?

Jakiś czas temu brałem udział w debacie na temat tego, co stanie się z coraz bardziej starzejącym się społeczeństwem? Jaka była odpowiedź? Zmniejszymy bezrobocie, bo będzie potrzebnych więcej pielęgniarek, aby zajmować się chorymi. Rozumiem wszystkie wyzwania demograficzne, ale te problemy będą rozwiązywane raczej za pomocą telemedycyny i zdalnego monitorowania zdrowia pacjentów, a nie przez wysyłanie pielęgniarki do każdego chorego. Tak postęp nie funkcjonuje. Gdy kiedyś zwiększył się popyt na ubrania, to nie zostało wykreowanych więcej miejsc pracy, tylko szwaczki zostały zastąpione maszynami. Tak samo służba zdrowia będzie nasycona technologiami. Na razie tworzymy rejestry pacjentów czy elektroniczną receptę. To jednak podstawa, bo system musi być transparentny i odpowiednio zarządzany. Dalszym krokiem jest przejście do medycyny prewencyjnej, a następnie zindywidualizowanej.

Wiele firm, w tym Intel, ściśle współpracuje z firmami z sektora medycznego np. w zakresie zaawansowanej analityki dotyczącej funkcjonowania naszego genomu. Teraz taką analizę można przeprowadzić w 4 godziny. Jeśli tak szybko można mieć genetyczny profil człowieka, to można też przygotować idealnie do niego dopasowany lek. Nie oczekuję, że Ministerstwa Zdrowia od razu zacznie inwestować w takie projekty, ale już teraz należy przyspieszyć modernizację sektora służby zdrowia.

Czy także w polskich szkołach należy przyspieszyć modernizację?

Niewątpliwie. MEN stworzył projekt Cyfrowej Szkoły, który miał dokonać zmiany w skali całego systemu edukacyjnego. Bardzo ciekawe wnioski wyciągnięto z pilotażu w 400 placówkach. Pojawiły się konkretne wnioski dotyczące problemów, z którymi należy sobie poradzić, takie jak konieczność przeszkolenia nauczycieli. Niestety, niewiele z tym projektem obecnie się dzieje. Z jednej strony doceniamy, że Ministerstwo Edukacji Narodowej wciąż chce iść w tę stronę, tworząc np. e-podręczniki, ale co z podstawową kwestią ograniczającą reformę technologiczną w szkołach – lepszym  przygotowaniem nauczycieli?

MEN stworzył projekt Cyfrowej Szkoły, który miał dokonać zmiany w skali całego systemu edukacyjnego. Bardzo ciekawe wnioski wyciągnięto z pilotażu w 400 placówkach. Pojawiły się konkretne wnioski dotyczące problemów, z którymi należy sobie poradzić, takie jak konieczność przeszkolenia nauczycieli. Niestety, niewiele z tym projektem obecnie się dzieje.

Jako Intel mamy programy szkolące nauczycieli z wykorzystania technologii – Intel Teach i Intel Teach online. Programy te zrealizowaliśmy już w ponad 100 krajach, przeszkalając 10 milionów nauczycieli. Chcemy przekazać je bezpłatnie Ministerstwu, aby nauczyciele zdobyli odpowiednie kompetencje. Chcemy też wspierać tego typu inicjatywy. Jeśli bowiem szkoły zaczną korzystać z technologii, to również dzieci będą używały jej bardziej świadomie w szkole i przez całe swoje przyszłe życie.

Na jakim obecnie etapie jest projekt Cyfrowej Szkoły?

Widzimy po stronie MEN pewną determinację, ale niestety nie wiemy, czy projekt ten będzie kontynuowany. Oczekiwaliśmy, że po pilotażu, po stworzeniu e-podręczników, położone zostały pewne zręby – wiadomo, co trzeba zrobić, dostępne są też cyfrowe treści, a także metodyka nauczania z ich wykorzystaniem. MEN obawia się jednak, że nauczyciele nie są odpowiednio przygotowani do tej reformy. Podzielmy więc ten projekt na dwie części. Pierwsza to szkolenie nauczycieli, druga to wdrożenie programu dla uczniów.

Nauczyciele muszą się szkolić, ale powinni również otrzymać komputery, aby w praktyce ćwiczyć nowe umiejętności. Bowiem często obawiają się, że uczniowie wiedzą więcej od nich. Najgorszy jest stan taki, jak dziś: stworzono dużą bazę wiedzy, wiadomo co trzeba zrobić, ale niewiele się dzieje. Za kilka lat wiedza ta nie będzie aktualna, więc zaczniemy od nowa projekty pilotażowe, będziemy wdrażać nowe idee i wszystko obsunie się o kolejne 10 lat. Tymczasem to nie są kontrowersyjne projekty. Jeśli problemem są umiejętności nauczycieli, uczmy ich i wyposażajmy w odpowiedni sprzęt. To projekt na dużo mniejszą skalę, niż dostarczenie komputerów każdemu uczniowi…

Więcej o nagrodzie new@poland 2014 przyznanej przez Związek Pracodawców Technologii Cyfrowych Lewiatan.

 

Tagi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *