PracaSztuczna inteligencjaPolecane tematy

Automatyzacja i generatywna AI zmieniają rynek pracy – kto na tym straci, a kto skorzysta?

Od czasu pandemii rynki pracy na całym świecie – także i w Polsce – mocno się zmieniły. Część pracowników pozostała bowiem przy modelach pracy zdalnej lub hybrydowej, a pracodawcy wyraźnie przyspieszyli wdrażanie technologii automatyzacyjnych. Z kolei niedawny, dynamiczny rozwój generatywnej sztucznej inteligencji – z jej zaawansowanymi możliwościami języka naturalnego – jeszcze bardziej rozszerzył możliwości automatyzacji, dotykając jeszcze większą liczbę wykonywanych zawodów. Na które z nich zatem zwiększy się popyt, a które może dotknąć fala zwolnień?

Automatyzacja i generatywna AI zmieniają rynek pracy – kto na tym straci, a kto skorzysta?

Jak wskazuje raport “Generative AI and the future of work in America”, przygotowany przez McKinsey, w latach 2019-2022 około 8,6 miliona osób zmieniło pracę i zawód. Analitycy wskazują, że w najbliższej przyszłości, głównie z powodu generatywnej AI, szykują się jeszcze większe zmiany. I tak, do 2030 roku łączna liczba zmian pracy i zwodów może być o 25% wyższa niż przewidywano dwa lata temu, a w USA prawdopodobnie sięgnie 12 mln. Czy podobnie będzie w Polsce?

Automatyzacja i generatywna AI zmieniają rynek pracy – kto na tym straci, a kto skorzysta?

Wiele różnych sił ma napędzać wzrost zatrudnienia w wybranych zawodach, przy jednoczesnym zmniejszeniu się liczby miejsc pracy w innych. Przede wszystkim będzie to automatyzacja – głównie ta, którą wspiera generatywna sztuczna inteligencja – a także długoterminowe trendy strukturalne. Takie jak choćby starzenie się społeczeństwa. A Polska jest jednym z najszybciej starzejących się krajów UE. I tak, mediana wieku w UE wzrosła o 2,5 roku, a w Polsce aż o 3,5 roku. Z kolei na koniec 2021 roku liczba osób w wieku 60 lat i więcej wyniosła 9,7 mln, a odsetek osób starszych w populacji Polski osiągnął poziom 25,7%. Ponadto do trendów strukturalnych należy też zaliczyć nieustające inwestycje w technologię, a także rozwój handlu elektronicznego oraz pracy zdalnej i hybrydowej. W jaki sposób siły te mogą zmienić strukturę popytu na pracę?

Jakie zawody zyskają, a które dotknie fala zwolnień?

Według ekspertów, pandemia przyspieszyła trendy, które mogą utrzymać się już do końca dekady. Otóż zawody, które ucierpiały podczas spowolnienia gospodarczego, prawdopodobnie nadal będą się kurczyć. Obejmują one zwłaszcza obsługę klienta (sprzedawcy detaliczni, kasjerzy) – to w związku z rozwojem handlu elektronicznego – a także zawody wsparcia pracy biurowej (asystenci biurowi). Te ostatnie może wyeliminować przede wszystkim automatyzacja, ale także mniejsza liczba osób przychodzących fizycznie do biur. Do zawodów zagrożonych należy dodać również usługi gastronomiczne, obsługę klienta i sprzedaży czy pracę na produkcji.

Z kolei osoby wykonujące zawody związane z bankowością, ubezpieczeniami, sektorem prawniczym, zarządzaniem, opieką zdrowotną (pomocnicy i technicy medyczni oraz pracownicy wellness), transportem czy nauką i technologią – wszystkie te, które okazały się „odporne” na pandemię – będą mogły raczej spać spokojnie. Nawet mimo tegorocznych głośnych zwolnień w sektorze technologicznym w USA – długoterminowe zapotrzebowanie na specjalistów IT wśród firm różnej wielkości i z różnych sektorów, będzie się utrzymywać w miarę postępującej cyfryzacji gospodarki.

Jeśli chodzi o inne zawody, takie jak te związane z sektorem szkoleń czy edukacji to pandemia i spowolnienie gospodarcze były dla nich tymczasowym czynnikiem hamującym. Jak wskazują specjaliści, zatrudnienie w nich powinno w nadchodzących latach wzrosnąć – w końcu uczymy się przez całe życie. Podobnie rzecz ma się z popytem na pracowników budowlanych. W szczytowym okresie pandemii utknął on w martwym punkcie, ale najprawdopodobniej silnie odbije.

Niedobory siły roboczej, przebranżowienie, cyfrowe kompetencje

Co zatem z niedoborami siły roboczej z czasów pandemii? Z danych GUS wynika, że w końcu I kwartału 2022 roku liczba zagospodarowanych miejsc pracy w Polsce była o 339 tys. większa niż w końcu I kwartału roku 2021. Z kolei stopa bezrobocia rejestrowanego w Polsce w lipcu 2023 roku wyniosła 5,0% – to o 1,3% mniej w porównaniu z analogicznym okresem 2021 roku (6,3%) i o 1,1% mniej w tym samym miesiącu 2020 roku (6,1%). Wygląda więc na to, że doszło do pewnego “odbicia” na rynku pracy. Kwestią otwartą pozostaje natomiast to, czy niedobory siły roboczej nie staną się z czasem trwałym problemem – w miarę wzrostu gospodarki, a także pozbawione wyższych wskaźników aktywności zawodowej czy znaczącego wzrostu produktywności. To już jednak pytanie dla ekonomistów i pracodawców.

Najprawdopodobniej z czasem będziemy się za to przebranżawiać. Wymusi to wspomniany już rozwój automatyzacji i generatywnej AI. Jak wskazuje raport McKinsey, już ponad połowa z blisko 8,5 mln ostatnich zmian zawodów w Stanach Zjednoczonych dotyczyła pracowników pracujących właśnie w usługach gastronomicznych, obsłudze klienta, wsparciu biurowym oraz na produkcji. Rozwija się natomiast zatrudnienie w tych wskazanych już branżach jak bankowość, ubezpieczenia, ochrona zdrowia czy nauka i technologia. Generalnie spodziewany jest większy popyt na zawody wymagające wyższego poziomu wykształcenia i umiejętności, a oczekuje się spadku zatrudnienia w zawodach, które zazwyczaj nie wymagają ukończenia studiów wyższych.

Dlatego pomaganie pracownikom z tych nisko płatnych i kurczących się zawodów – w przejściu do tych lepiej płatnych miejsc pracy oraz charakteryzujących się większą stabilnością – będzie wymagało szerokiego dostępu do programów szkoleniowych, skutecznego pośrednictwa pracy, różnych praktyk zatrudniania i szkolenia przez pracodawców, a także większej mobilności geograficznej.

Nie ma też żadnych wątpliwości, że na całym rynku pracy wzrośnie zapotrzebowanie na umiejętności społeczno-emocjonalne oraz kompetencje cyfrowe. Jednak choć popyt na podstawowe umiejętności poznawcze oraz manualne prawdopodobnie spadnie, praca fizyczna finalnie nie zniknie. Prawdopodobnie będzie ona napędzana wzrostem popytu w sektorach takich jak transport, budownictwo czy opieka zdrowotna.

Skutki rozwoju automatyzacji i generatywnej sztucznej inteligencji

Automatyzacja, wraz z niedawnym wprowadzeniem narzędzi generatywnej sztucznej inteligencji, zrobiła wielki krok na przód. Przypomnijmy, że hasło “generatywna” odnosi się do faktu, że narzędzia te mogą identyfikować wzorce w ogromnych zbiorach danych i generować nowe treści. Uderzający jest zwłaszcza postęp tych narzędzi jeśli chodzi o możliwości w zakresie języka naturalnego. Są one przecież wymagane w wielu czynnościach wykonywanych przez pracowników. I tak, podczas gdy ChatGPT koncentruje się jednak na tekście, inne systemy generatywnej sztucznej inteligencji mogą również generować obrazy, wideo oraz audio.

Chociaż generatywna sztuczna inteligencja jest wciąż na wczesnym etapie rozwoju, jej potencjalne zastosowania przez firmy są znaczące i szeroko zakrojone. Narzędzia te mogą być wykorzystywane do pisania kodu, projektowania produktów, tworzenia treści i strategii marketingowych, usprawniania operacji, analizowania dokumentów prawnych, zapewniania obsługi klienta za pośrednictwem chatbotów, a nawet przyspieszania odkryć naukowych. Co ważne, mogą być używane samodzielnie lub w „pętli z człowiekiem”.

Wszystko to oznacza, że automatyzacja wpłynie wkrótce na szerszy zakres czynności związanych z wiedzą specjalistyczną, interakcją z ludźmi i kreatywnością. Według analiz McKinsey, bez generatywnej sztucznej inteligencji automatyzacja mogłaby przejąć zadania odpowiadające za 21,5% godzin przepracowanych w amerykańskiej gospodarce do 2030 roku. Jednak już z generatywną AI udział ten wzrasta do blisko 30%. Z kolei z analiz Bain & Company wynika, że generatywna AI może zautomatyzować ponad 1/3 czasu pracy w przemyśle.

Łącząc zatem generatywną sztuczną inteligencję ze wszystkimi innymi technologiami automatyzacji, można przyczynić się do naprawdę istotnego wzrostu produktywności. Jak zaznaczają analitycy McKinsey, będzie to jednak wymagało znaczących działań ze strony interesariuszy z sektora publicznego i prywatnego. Pracownicy będą bowiem potrzebować wsparcia w nauce nowych umiejętności, a inne zagrożenia związane z generatywną AI też będą musiały być łagodzone oraz kontrolowane. Pracodawcy, decydenci i szersze ekosystemy musieliby więc ustanowić jasne wytyczne i pewne bariery ochronne.

Z kolei pracownicy musieliby postrzegać narzędzia generatywnej AI, nie jako “niszczące” miejsca pracy, ale jako te ulepszające je. Bowiem gdy maszyny przejmują nudne lub nieprzyjemne do wykonywania zadania, pracownicy mogą zamiast nich wykonywać bardziej interesującą pracę – taką wymagającą kreatywności, rozwiązywania problemów czy też współpracy z systemami generatywnej AI. Ponadto pracownicy będą musieli zdobyć biegłość w posługiwaniu się tymi narzędziami i, co ważne, wykorzystać uwolniony dzięki nim czas, aby skupić się na działaniach o wyższej wartości.

Czy zatem generatywna sztuczna inteligencja zlikwiduje część miejsc pracy? To jedno z najważniejszych pytań ostatnich miesięcy. Jaka jest na nie odpowiedź? Analitycy McKinsey wskazują, że ich badania nie prowadzą do takiego wniosku, choć jednocześnie zastrzegają, że nie można definitywnie wykluczyć utraty miejsc pracy, przynajmniej w perspektywie krótkoterminowej. Postęp technologiczny często bowiem powoduje różne „zakłócenia”, jednak historycznie rzecz ujmując, ostatecznie napędza zarówno wzrost gospodarczy, jak i wzrost zatrudnienia. Z całą natomiast pewnością generatywna sztuczna inteligencja znacząco zmieni zestaw wykonywanych czynności zawodowych, podsumowują analitycy.

Źródła: Bain&Company, GUS, McKinsey

Tagi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *