CDOPolecane tematy

Dzięki innowacjom w IT doszło do uproszczenia wielu operacji w logistyce

Z Kacprem Nosarzewskim, Partnerem w firmie 4CF, rozmawiamy o specyfice studiów nad przyszłością, technikach i metodach występujących w tej dziedzinie; o tym jak prognozuje się przyszłość w okolicznościach pandemicznych; w jakich branżach łatwiej, a w jakich trudniej jest dokonywać prognoz; przygotowanych scenariuszach w ramach raportu FM Logistic „Logistyka 2040”; nowych technologiach, które zdominują logistykę w perspektywie 10-20 lat; poziomie zaawansowania technologiczno-innowacyjnego tej branży; kierunkach w których rozwijał się będzie łańcuch dostaw oraz znaczeniu koncepcji IoT dla logistyki.

Dzięki innowacjom w IT doszło do uproszczenia wielu operacji w logistyce

Najważniejsze informacje

  • Koronawirus nie aktualizuje studiów nad przyszłością, w takim sensie, że teraz wszystko się zmieniło, bo jest pandemia i wszystkie prognozy można wrzucić do kosza. On nam raczej przekazuje swego rodzaju komunikat, że nie możemy się ograniczyć do jednego sposobu myślenia o przyszłości. Musimy uczyć się od siebie nawzajem, w różnych dyscyplinach, jak podchodzić do przyszłości i cały czas aktualizować nasze relacje z nią. Dotyczy to ciągłego przetwarzania informacji, ale także naszych postaw.
  • Każda organizacja - na przestrzeni swego życia - przechodzi przez różne wstrząsy i szoki. Ludzie mają jednak zdolności adaptacyjne, a rysem cywilizacji, który dał nam występujące obecnie wszystkie, wielkie osiągnięcia, jest umiejętność wyjścia poza sytuację kryzysową tu i teraz. Wymaga to myślenia naprzód, pogodzenia się z tym, że trzeba unieść pewne koszty, aby uzyskać korzyści itd. Jeżeli więc zawiesimy tryb myślenia kryzysowego, w którym tylko minimalizujemy straty, to okazuje się, że okres pandemii nie jest wcale gorszym na myślenie o przyszłości.
  • Spośród technologii, które zdominują logistykę, widać chociażby, że będą to rozwiązania oparte na automatyzacji i robotyzacji procesów. Każdy chyba zgodzi się, że podnoszenie sprawności systemów przez dalszy rozwój zastosowań uczenia maszynowego, różnego rodzaju algorytmów predykcyjnych oraz dążenie do doskonałego poziomu jakości jest zjawiskiem, które będzie miało wpływ na tę branżę.
  • Moi najbardziej optymistycznie nastawieni do przyszłości koledzy uważają, że takie pojęcie jak łańcuch dostaw - wcześniej czy później - w ogóle przestanie funkcjonować. Dlatego, że w pewnym momencie możemy dojść do możliwości przetwarzania dowolnej materii, w dowolną inną materię, wydatkując tylko odpowiednią ilość energii na rekombinację jej struktury atomowej. Trzeba będzie tylko stworzyć wtedy odpowiednie replikatory.
  • Może będą też inne rozwiązania oparte o widzenie maszynowe, w ramach których np. nieotagowane kodami kreskowymi czy QR ładunki, byłyby rozpoznawane na podstawie niewidzialnych ludzkim okiem oznaczeń, odczytywanych w paśmie podczerwieni czy ultrafioletu. Być może tego typu kwestie będą realizowane w oparciu o rozwiązania IoT nie tylko szczytujące dane w technologii RFID, ale powiedzmy przy pomocy inteligentnej tektury czy nowych kontenerów opakowaniowych. Myślę o materiałach, które już na etapie produkcji stworzone są do współpracy w ramach IoT i systemów fizyczno-informatycznych.

„Przewidywanie jest bardzo trudne szczególnie, jeśli idzie o przyszłość” – powiedział Niels Bohr duński fizyk i laureat nagrody Nobla. Czy studia nad przyszłością, którymi się Pan zajmuje to rzeczywiście tak trudna dziedzina?

To bardzo dobrze sformułowany aforyzm, dlatego, że każdy kto śledzi choćby prognozę pogody, wie jak trudno jest w meteorologii – na którą ludzie mają niezbyt duży wpływ, ale też na której badania przeznaczane są miliardy dolarów rocznie – cokolwiek sensownego zaprognozować na dłużej niż 72 godzin wprzód. To już mówi nam sporo o przewidywaniu przyszłości. Precyzyjnie prognozowanie jest bowiem prawie niemożliwe – czasem udaje się, ale – z zasady – raczej nie.

Naturalnie wszystkie systemy, w których występuje jeszcze swoboda decyzji, czyli konsumenckie, gospodarcze czy polityczne, są równie podatne na prognozowanie. Trzeba jednak pamiętać, że ludzie zmieniają decyzje i preferencje, co skutkuje ostatecznie nowymi odkryciami, technologiami i strategiami. Poza tym czytają, słuchają, obserwują prognozy i starają się albo dostosowywać działania do tego, aby dana prognoza się sprawdziła lub zapobiec jej realizacji. Dlatego też obecnie foresight i studia nad przyszłością rozstały się już z mitem, że można – naukowymi metodami – precyzyjnie prognozować przyszłość. Przestano już więc zdawać pytania typu: kiedy dokładnie powstanie samolot napędzany energią jądrową albo jak długo jeszcze będzie można utrzymać prawo Moore’a? To są pytania nieco zwodnicze, ponieważ szansa, że uzyskamy na nie trafną odpowiedź jest bardzo niska. Natomiast zadawanie pytań, o to co jest możliwe w przyszłości, jakie są alternatywy, jakie możliwe scenariusze i jak sprawić, aby te korzystne z nich się spełniły, albo nawet wykroczyć poza nie – to jest już zajęcie dużo bardziej produktywne. Tego typu prognozowanie będzie pomocne dla każdego decydenta, w każdej branży.

Należy jednak pamiętać o jeszcze jednej kwestii – są badania, które potwierdzają to, aby nie ufać nigdy pojedynczemu ekspertowi. Statystyczna sprawdzalność jego prognoz jest bowiem taka sama, jak małpy rzucającej rzutkami. I nie wspominam o tym, aby z kogoś kpić czy podważać to, czy eksperci są w ogóle kompetentni w swoich dziedzinach. Chodzi tylko o to, aby nie tworzyć mitu geniusza, który tylko dlatego, że jest najbardziej kompetentny w danej dziedzinie, wie jak będzie wyglądać przyszłość. Bo on tego nie wie. Ale jeśli już zbierzemy zespół takich właśnie ekspertów – o różnorodnym doświadczeniu, poglądach – i przy pomocy różnych technik oraz metod ułatwimy i wesprzemy ich współpracę w celu poszukiwania odpowiedzi na pytania o przyszłość – wtedy prognozy takie stają się lepsze. A przede wszystkim zyskujemy wartościową wiedzę, która pozwala podejmować odpowiednie decyzje.

Jakie – w przewidywaniu przyszłości – są najlepsze techniki i metody?

Amerykanie pracowali już nad nimi od lat 40. Powołano choćby projekt RAND – obecnie RAND Corporation – think tank, który pierwotnie był projektem badawczo-rozwojowym sił powietrznych USA. Należy też wspomnieć o technikach opracowanych przez IARPA, czyli instytucję finansującą projekty badawczo-rozwojowe dla tamtejszych służb specjalnych. Obecnie metodyki te – przeniesione do świata biznesu i rozwijane m.in. przez 4CF – dobrze się sprawdzają. Takie choćby jak metoda Rip van Winkle, czy różnego rodzaju analizy skupień, wzajemnych relacji, trendów oraz możliwych zmian w trendach. Również wszelkiego rodzaju systemy IT, jak i pewne heurystyki czy metody pracy grupowej, zapewniają ciągły napływ i przetwarzanie feedbacku, który z kolei pozwala doskonalić oraz poprawiać raz przyjęte stanowisko, jeśli chodzi o przyszłość.

Są to różnego rodzaju techniki tworzenia wiedzy na podstawie informacji o charakterze jakościowym i przetwarzania jej. Obecnie używa się także technik statystycznych, np. w badaniach patentometrycznych czy bibliometrycznych, opartych na analizie dużych zbiorów danych. Jednocześnie metody ilościowe są jedynie punktem wyjścia w foresighcie strategicznym, a całe sedno tkwi jednak w analizach eksperckich i w odpowiednim zarządzaniu tymi analizami.

Dobrze, mamy więc zatem różne techniki i metody, ale nagle przychodzi koronawirus, który zmienia rzeczywistość całego świata i dotyka dogłębnie całą ludzkość. Czy w takich okolicznościach da się przewidzieć scenariusze przyszłości?

Pandemia koronawirusa to typowy przykład tzw. dzikiej karty. Wydarzenia, któremu przypisuje się w danym momencie niskie prawdopodobieństwo, że się spełni, ale jak już się ono dzieje to rzeczywiście zmienia bardzo wiele. I faktycznie jest tak, że Covid-19 uświadamia nam zmienność oraz dynamikę rzeczywistości wokół nas. Ale sam w sobie, nie był ani nieprzewidywalnym, ani niespodziewanym wydarzeniem. Ponadto, ta ciągła adaptacja do warunków, które się zmieniają – wraz z rozwojem epidemii – sprawia, że włączają się zarówno ludziom, jak i całym organizacjom, inne sposoby myślenia o przyszłości.

Co ciekawe, koronawirus nie aktualizuje studiów nad przyszłością, w takim sensie, że teraz wszystko się zmieniło, bo jest pandemia i wszystkie prognozy można wrzucić do kosza. On nam raczej przekazuje swego rodzaju komunikat, że nie możemy się ograniczyć do jednego sposobu myślenia o przyszłości. Musimy uczyć się od siebie nawzajem, w różnych dyscyplinach, jak podchodzić do przyszłości i cały czas aktualizować nasze relacje z nią. Dotyczy to ciągłego przetwarzania informacji, ale także naszych postaw.

W wielu firmach – np. w branży telekomunikacyjnej – już od dawna opiewa się śmierć strategii, a wszystko sprowadza się w nich w zasadzie do ruchów kwartalnych. Dla takich organizacji długoterminowe myślenie czy planowanie nie ma większego sensu. Zwłaszcza teraz, podczas pandemii. Kiedy jednak sięgniemy do opracowań – ale nie takich z konferencji branżowych sponsorowanych przez dostawców rozwiązań, a do wiedzy, która ma być ze swej zasady zobiektywizowaną, vendor-agnostic – to okazuje się, że właśnie w tych scenariuszach przyszłości są ostrzeżenia przed takimi zdarzeniami, jak globalna pandemia. Mało tego! Są tam również propozycje co zrobić dalej!

Jakie opracowania ma Pan na myśli?

Zespół 4CF w 2019 roku opracował – na zamówienie Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju – 4 scenariusze rozwoju Polski do roku 2050. Jeden z nich zakładał zagrożenie pandemiczne. I nie była to jakaś wiedza tajemna – po prostu jednym z zagrożeń, które mogły się zdarzyć była właśnie pandemia choroby zakaźnej. Okazuje się więc, że w różnych źródłach można znaleźć inspiracje do stawiania nowych pytań i wymyślania strategii na nowo. Trzeba tylko umieć szukać. Przedsiębiorstwa, które w sposób zorganizowany prowadzą rzetelną analizę możliwych przyszłości – rozważając różne scenariusze i rozwiązania – osiągają wzrost z inwestycji inwestycji badawczo-rozwojowych statystycznie o 100% większy i rosną o 33% szybciej.

A wracając jeszcze do Pańskiego pytania, każda organizacja – na przestrzeni swego życia – przechodzi przez różne wstrząsy i szoki. Ludzie mają jednak zdolności adaptacyjne, a rysem cywilizacji, który dał nam występujące obecnie wszystkie, wielkie osiągnięcia, jest umiejętność wyjścia poza sytuację kryzysową tu i teraz. Wymaga to myślenia naprzód, pogodzenia się z tym, że trzeba unieść pewne koszty, aby uzyskać korzyści itd. Jeżeli więc zawiesimy tryb myślenia kryzysowego, w którym tylko minimalizujemy straty, to okazuje się, że okres pandemii nie jest wcale gorszym na myślenie o przyszłości.

Jak zatem, biorąc pod uwagę obecną sytuację, wyglądała praca nad przygotowaniem możliwych scenariuszy do raportu FM Logistic „Logistyka 2040”? Czy jest jakaś branża, w której przyszłość da się łatwiej przewidzieć?

Jednym z czynników, który utrudnia prognozowanie jest tempo innowacji. Są branże, które mają je wyższe – np. technologiczna – ale są też takie, w których tempo innowacji jest niższe, np. budowlanka. W takich branżach prognozować byłoby łatwiej. Jeśli chodzi natomiast o raport „Logistyka 2040”, to jest to dobry przykład, bowiem nie chodziło nam w nim właśnie o próbę dokładnego wskazywania jak będzie wyglądała przyszłość. Bardziej zależało nam na zbadaniu branży przechodzącej duże zmiany oraz rozważeniu różnych scenariuszy, aby przygotować ją na te z niespodzianek, których da się uniknąć. Staraliśmy się więc ułatwić i w pewnym sensie rozpocząć rozmowę z klientami, dostawcami, interesariuszami, na temat tego jak logistyka może się zmienić. Ale bez udzielenia jednoznacznej odpowiedzi na temat daty, kiedy po europejskich drogach będą jeździły wyłącznie ciężarówki autonomiczne, czy też kiedy będziemy korzystać z nowych środków transportu takich, jak Hyperloop…

W raporcie wskazane są trzy możliwe scenariusze przyszłości. Czy istnieje możliwość, że będziemy mieli do czynienia z czwartym, który będzie wypadkową tych trzech?

Gdy pracujemy nad takimi scenariuszami to analizujemy sprzężenia zwrotne pomiędzy zmianami i niepewnościami, które mogą wystąpić w przyszłości i wzajemnie się wzmacniać. Staramy się więc raczej stworzyć wizje przyszłości, które są kontrastowe. Ale rzeczywiście, może zdarzyć się tak, że przyszłość będzie ich mieszanką. Z drugiej strony jednak, jeśli się w te scenariusze wczytać – a mamy tam jeden dotyczący szybkiego rozwoju technologii, która pozwala zaspokoić wyzwania środowiskowe, w drugim rozwój technologii z trudem nadąża za wzrostem tych wymagań, a w trzecim mamy rozsypujący się świat handlu w skali unijnej i globalnej – to jest w nich też wiele elementów sprzecznych. Natomiast są to tylko modele, więc tak, ostateczny wynik może zawierać elementy poszczególnych scenariuszy.

Czy mimo wszystko mógłby się Pan pokusić o odpowiedź, który z nich jest najbardziej prawdopodobny?

Unikam formułowania scenariuszy, z których jeden byłby najbardziej prawdopodobny. W ten sposób bowiem nie pomagałbym klientom tylko „wprowadzał ich w maliny”, sygnalizując np. co prawda różnie może być, ale najbardziej myślcie o scenariuszu nr 2. Klienci po to zatrudniają naszą firmę, aby poszerzyć pole możliwości, a nie uspokoić się i założyć „klapki na oczy”. Dlatego oceniam te scenariusze jako nieróżniące się znacznie prawdopodobieństwem, ponieważ w każdym z nich istnieją pewne jaskrawe zjawiska, które mogą zaistnieć lub nie. Nie sposób jest przewidzieć jeden scenariusz. Dlatego też stworzyliśmy trzy.

Logistyka przyszłości na pewno będzie wyglądała inaczej niż obecnie, chociażby z powodu wprowadzanych nowych technologii i rozwiązań. Które z nich zdominują procesy logistyczne za 10-20 lat?

Na to pytanie staraliśmy się w pewnym stopniu odpowiedzieć w naszym raporcie. Widać chociażby, że będą to rozwiązania oparte na automatyzacji i robotyzacji procesów. Każdy chyba zgodzi się, że podnoszenie sprawności systemów przez dalszy rozwój zastosowań uczenia maszynowego, różnego rodzaju algorytmów predykcyjnych oraz dążenie do doskonałego poziomu jakości jest zjawiskiem, które będzie miało wpływ na tę branżę przy wszystkich trzech scenariuszach. Przy czym w każdym z nich przybierać będzie różne formy.

W scenariuszu pierwszym, gdzie wygrywa technologia, prowadzi to nas do swego rodzaju „technologicznego raju”, w którym wszystko funkcjonuje w sposób zoptymalizowany. Ale już w scenariuszu trzecim – w którym mamy klincz związany z erozją wolnego handlu i przepływu towarów – fakt, że na jakimś obszarze funkcjonują rozwiązania inteligentne i bardzo sprawne, nie przesądza już wcale, iż na interfejsach pomiędzy poszczególnymi obszarami geograficznymi nie ma np. bezsensowych przeładunków, korków czy kolejek. To pokazuje, że w różnych kontekstach, te same technologie mogą przynieść większe lub mniejsze korzyści. Ponadto należy pamiętać o tym, że innowacji, które napływają ze świata IT do każdej z branż, nie można traktować jako takiej bezkrytycznej zapowiedzi przyszłości, która będzie szybsza, lepsza, sprawniejsza i idealnie zoptymalizowana.

Jak Pan ocenia poziom zaawansowania technologiczno-innowacyjnego branży logistyki?

Przy pracy nad tym raportem uzyskałem potwierdzenie obserwacji, które ma pewnie wiele innych osób. Otóż podczas ubiegłorocznego lockdownu mieliśmy do czynienia z bardzo wymagającym testem dla systemów logistycznych – zarówno logistyki międzynarodowej, frachtu morskiego, czyli globalnego łańcucha dostaw, jak i dla takiej logistyki codziennej czyli obsługi e-commerce i obrotu przesyłkami na potrzeby osób prywatnych. W tym czasie odczuliśmy, jak niesamowicie rozwinięty jest ten system, skoro w żadnym regionie świata nie doszło do załamania czy krachu w zaopatrzeniu.

Przedstawiciele przedsiębiorstw produkcyjnych odczuli chyba – i nadal odczuwają – ten okres trochę inaczej…

Na poziomie biznesowym nie była to już taka prosta sprawa. Przerwane łańcuchy dostaw rzeczywiście były faktem, a w niektórych branżach do tej pory utrzymują się związane z tym zaburzenia. Ale proszę popatrzeć, jak dzięki innowacjom z zakresu IT, doszło do uproszczenia wielu operacji w logistyce. Pamiętajmy bowiem, że logistyka to nie są tylko operacje fizyczne, ale także finansowe, związane z rozliczeniami, obiegiem dokumentów przewozowych, sanitarnych czy fitosanitarnych. Te wszystkie komponenty rozwijają się obecnie w nieprawdopodobnie szybkim tempie. I tak, gdy kilka lat temu mieliśmy pierwsze wzmianki o tym, że wielkoskalowi armatorzy morscy, chcą opierać swoje operacje dokumentowe na technologii Blockchain, tak obecnie to się już po prostu dzieje. Foresight strategiczny służy zresztą temu, aby spojrzeć też na inne branże i poszukać w nich inspiracji do innowacji.

W jakich innych branżach powinien szukać inspiracji sektor logistyki?

Na pewno ważnym źródłem dla logistyki jest już sam fakt pobierania rozwiązań technicznych z innych branż. I tu wiadomo, że wpływ na same operacje logistyczne, na rozwój infrastruktury oraz konkretnych rozwiązań technicznych na poziomie aplikacyjnym ma branża IT i ICT. Jeśli mają np. rozwinąć się pojazdy autonomiczne, to wiadomo, że potrzebne są protokoły obsługi ruchu danych dużo doskonalsze od tych, które występują obecnie. Kiedy mówi się zatem o technologii 5G, czy nawet 6G, to chodzi o to, aby dużo więcej urządzeń włączonych i komunikujących się przez sieci miało możliwość współfunkcjonowania bezpiecznego oraz niezakłóconego na danym obszarze.

Z kolei dla logistyki związanej z doręczeniami paczek, może mniej oczywistym, ale jednak ważnym zagadnieniem jest np. wszystko to, co związane jest z regulacją ochrony prywatności oraz danych osobowych. Obecnie model ten działa w oparciu o zgody udzielane przez klientów, ale w przyszłości niekoniecznie musi to dalej tak wyglądać. Osobiście z chęcią powitałbym model, w którym operatorzy logistyczni nie mają dostępu do moich danych, tylko dostarczają mi przesyłki w oparciu o zahaszowane identyfikatory. Przecież wiedza do kogo konkretnie z nazwiska dostarczają paczki nie jest im do niczego potrzebna. I to jest przykład nieoczywistych kierunków rozwoju związanych z kryptografią oraz zasadami ochrony danych i prywatności. Zatem z takiego mniej oczywistego kierunku też mogą nadchodzić do logistyki różne zmiany.

Wróćmy jeszcze do łańcucha dostaw – w jakim kierunku będzie się on rozwijał i z jakimi wyzwaniami może się wiązać?

Moi najbardziej optymistycznie nastawieni do przyszłości koledzy uważają, że takie pojęcie jak łańcuch dostaw – wcześniej czy później – w ogóle przestanie funkcjonować. Dlatego, że w pewnym momencie możemy dojść do możliwości przetwarzania dowolnej materii, w dowolną inną materię, wydatkując tylko odpowiednią ilość energii na rekombinację jej struktury atomowej. Trzeba będzie tylko stworzyć wtedy odpowiednie replikatory.

To jest chyba dość odległa wizja…

Zgadza się. I w dodatku taka, która niekoniecznie musi się sprawdzić. Wcale nie jest bowiem powiedziane, że w jakiejkolwiek istotnej perspektywie przyszłości my do takiego wytwarzania – już nie tylko druku 3D czy hodowania syntetycznych organizmów w laboratorium, tylko po prostu do możliwości rozproszonego wytwarzania na poziomie atomowym, które zamknęłoby temat łańcuchów dostaw – rzeczywiście dotrzemy. Ale czemu nie?

Póki co, wszyscy, którzy rok temu wieszczyli zmianę w globalnych łańcuchu dostaw w związku z koronawirusem, delikatnie mówiąc trochę przestrzelili. Owszem są pewne dostosowania – zmiany, jeśli chodzi o poziomy zapasów – ale koniec końców wygrywa optymalizacja kosztowa i te stare rozwiązania, które można uczynić trochę lepszymi, a więc bardzo rozciągnięte, długie łańcuchy dostaw rozpięte pomiędzy trzema wielkimi „fabrykami” świata. Mam tu na myśli Europę, Amerykę i Azję. One są przecież od siebie wciąż współzależne. I przez najbliższych wiele lat zakłócenia przepływu między nimi będą skutkowały opóźnieniami, wzrostem kosztów wyrażającym się zarówno w czasie, jak i w cenach oraz dostępności wyrobów przemysłowych.

A koncepcja Internetu Rzeczy – jak ważna jest ona dla logistyki przyszłości?

Obecnie – i w najbliższej przyszłości – bez wątpienia najważniejsza. Wspominałem już o autonomicznych pojazdach, ale poza nimi od dawna stosuje się wiele innych rozwiązań. Choćby przejście od list papierowych do skanowania kodów kreskowych na ładunkach, a w dalszej kolejności oparcie się o systemy RFID czyli rezygnacji z jakichkolwiek oznaczeń drukowanych i przejście na komunikację radiową, dzięki temu można z powodzeniem zarządzać interfejsami wejść i wyjść w magazynie czy zakładzie przemysłowy. Taka była do tej pory wizja. Może będą też inne rozwiązania oparte o widzenie maszynowe, w ramach których np. nieotagowane kodami kreskowymi czy QR ładunki, byłyby rozpoznawane na podstawie niewidzialnych ludzkim okiem oznaczeń, odczytywanych w paśmie podczerwieni czy ultrafioletu.

Być może tego typu kwestie będą realizowane w oparciu o rozwiązania IoT nie tylko szczytujące dane w technologii RFID, ale powiedzmy przy pomocy inteligentnej tektury czy nowych kontenerów opakowaniowych. Myślę o materiałach, które już na etapie produkcji stworzone są do współpracy w ramach IoT i systemów fizyczno-informatycznych. Każde takie opakowanie wielokrotnego użytku jest już częścią systemu, a gospodarka nimi jest systemem zamkniętym oraz czasu rzeczywistego. Może brzmi to trochę prowokacyjnie, ale przecież można sobie coś takiego wyobrazić. Ba, nad tego typu rozwiązaniami już się pracuje. Na razie dotyczy to oczywiście bardzo wąskich obszarów np. logistyki przewozów organów do przeszczepów, krwi, osocza czy szczepionek, ale możemy przecież wyobrazić sobie upowszechnienie tego typu rozwiązań.

Tagi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *